Przesieka*
Siedmiodniowy pobyt
wśród adeptów pustki
w sztafażu zjawiskowych wzgórz
(których zjawiskowość
jest jednak parawanem na ścieżce).
Roshi Kapleau pyta mnie –
Czy chcę poznać prawdziwą naturę Buddy?
Opowiadam mu o chińskiej figurce Bùdài
stojącej na regale obok dziecięcego łóżka,
którą ściągałem z półki i gryzłem,
bo rosły mi się wtedy
mleczne zęby.
No i zaskoczenie,
bo ta odpowiedź mu wystarcza.
* Wieś w województwie dolnośląskim,
do 1945 roku Hein, czyli gaj lub lasek.
Święty obrazek
Kiedy milicja aresztowała ojca
pod zarzutem produkcji świętych obrazków,
mama wywiozła mnie do swojej siostry w Warszawie.
(Eugeniusz Wilczyk nie działał w dewocjonaliach,
owszem, na materiałach firmy
robił wszelkie możliwe fuchy.)
Godzinami gapiłem się przez okno w kuchni
w dół na tramwaje w Alei Świerczewskiego i w górę
na iglicę wieży kościoła ewangelików.
A wiesz Wojtusiu, że po drugiej stronie ulicy
za okupacji było getto? - mówiła do mnie ciocia Hania,
jak mi się dziś wydaje, lekko rozmarzonym głosem.
Nie miałem wtedy pojęcia co to takiego „getto”, ani
że dom, w którym spędziłem trzy miesiące, postawiono
- w prawdzie po wojnie - ale także po „drugiej stronie”.
Optymizm
Optymiści twierdzą, że Rosja nie uderzy.
Że czeka nas najwyżej akcja poniżej progu wojny:
cyberterroryzm, nagły przerzut migrantów, kolejne
„przypadkowe” wystrzelenie rakiet w stronę granicy.
Pesymiści jak zwykle… powszechnie się przypuszcza,
że inspirują ich rosyjskie służby.
W latach czterdziestych XX wieku
ocaleni z Zagłady powtarzali bon mot, mówiący, że
„pesymiści uciekli do Palestyny (Nowego Jorku, Kalifornii,
etc.), optymistów wywieziono do Auschwitz”.
Optymiści studiują rosyjskie PKB
i wskaźniki inflacji…
