***
- o, jakie gorące krzesło, kto tu siedział? –
pyta dziewczyna przed trampoliną.
przyszła poćwiczyć
przeszłość, jak najmocniej odbić się
od wczoraj jak dziecko z niewolnego
wychowu. z niewyraźnej wiosny i chłodnego
przez lata wybiegu w klatce.
aż pod sufit skacze,
po twardym spadając na miękkie
wzbija się w powietrze.
***
niebieski ekran obłędu
w najkrótszym dniu roku.
co boli bardziej, święta łez czy halny
między naszymi planetami?
błędy tym razem miały nie ranić
aż tak, tymczasem trzeba je przyjąć
na język zamiast świątecznego
karpia. to jego otwartymi ustami
wydaję niemy krzyk.
staram się przyjąć końce
jak nowe początki,
ale to one przejmują mnie.
a jednak są przedświąteczne porządki,
o które niedawno zapytany
odpowiadałem z przekorą,
że nigdy nie robię.
w mojej głowie, w stajence
chwilowego lęku
truchleje noc.
nie rodzi się
żaden bóg.
![](https://static.wixstatic.com/media/5603da_2a10ef4817b44cc8a1c90aad4d2aec74~mv2.jpg/v1/fill/w_980,h_1000,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/5603da_2a10ef4817b44cc8a1c90aad4d2aec74~mv2.jpg)