Tomasz Fijałkowski – pięć wierszy
- Mirek Drabczyk
- 1 dzień temu
- 2 minut(y) czytania
Tajemnica
Mój ojciec wrócił z wojska związany tajemnicą, wiedzą
o pulsujących pod powierzchnią państwa wyrzutniach,
o ciepłej grzybni. No przynajmniej tak to sobie wyobrażałem…
Później zrozumiałem, że nie ma jednej tajemnicy,
którą można by wykraść lub podsłuchać wykrzyczaną
przez sen.
Jest tylko seria zakazów fotografowania, zardzewiałe ostrzeżenia
na słupach trakcji, stojący obok torów kolejowych budynek,
w którym pracował donoszący na mojego ojca listonosz.
Lektorat
Mój kolega z klasy wciąż wszystkich przepraszał. „Przepraszam,
przepraszam”, co śmieszyło nas w epoce, gdy poręczne „sorry”
zamykało sprawę. Inny, gdy kogoś uciszał, krzyczał: „Siara!”,
przekonując, że jego kuzyn zna angielski, więc wie jak jest
„Zamknij się”.
Potem pozamykano ostatnie wypożyczalnie kaset wideo
i następne pokolenia nie wiedziały już, że poprawnie da się
przetłumaczyć tylko jęki lub wrzaski, których nie dotknął
głos lektora.
Szkic o literaturze przyszłości
Ostatni raz dobrze było w średniowieczu. Pastwiska,
ziemia, zieleń. Myślę o tym, szczając w środku nocy,
niemal jak Larkin, tylko że na siedząco,
co ponoć jest zdrowsze dla mężczyzn w pewnym wieku.
Siedząc, patrzę na porowate szkło kabiny prysznicowej,
w którym odbija się światło średniowiecznego księżyca.
Jest trzecia w nocy, ja jednak nie wracam do łóżka.
Zostawiam otwarte drzwi do łazienki i po chwili przychodzi się kot.
Poruszam palcami u stóp, żeby zwabić kota,
ale ten tylko ociera się o nagą łydkę i znika.
Ten ruch palców to literatura.
Ostatni raz dobrze było w średniowieczu, gdy koty
czytały uczone księgi, nosiły zbroje i walczyły
z pancernymi ślimakami.
***
I
Chciałbym umrzeć na scenie miejskiego domu kultury,
fantazjuję, wymieniając filtr węglowy, który wyłapywał
chlor i żelazo i przez miesiąc pozwalał cieszyć się
wodą z kranu. Umrzeć w charakterze wykonawcy,
jak będzie się mnie nazywało w dalszej części dokumentu.
Szklanka wody sfinansowana z niedającej się przesunąć
części budżetu instytucji pożegna mnie, zanim zostanę
odfiltrowany przez nieco bardziej złożone procesy.
Tych książek już nikt nie podpisze. Pieniądze wrócą
do nadawcy przelewu.
II
Lepiej więc zacznijcie czytać regulaminy i umowy
od ostatniego punktu, w myśl którego wszystko
i tak jest kwestią dogadania się.
***
Słyszałem plotkę o tym, że wybitny współczesny polski poeta,
którego nie wolno pomijać w antologiach tudzież opracowaniach,
w młodości był na koncercie Sex Pistols.
Może i był, powiedział mój kolega, ale pewnie jak pizda
stał pod ścianą. Jak właściciel skazanego na zezłomowanie języka
(fiata? daewoo?) taranowanego przez opancerzone pojazdy
na wojskowym pikniku.

