top of page

Szarlot Ka – trzy wiersze

  • Mirek Drabczyk
  • 27 cze
  • 1 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 29 cze



***

Półtora kilograma materii
Każde uwarunkowanie zbiera wodę
niczym wiadro
i to jest nie do przełknięcia zakładają kałuże
twój fizis
by szarzy panowie umywali w nich stopy
a teraz ich zalejemy


Uświadomienie

Nad ranem wzrok jak narwany gdy widzę
te ramy czwórkami sufit to strup – rozrywamy
a pod nim płat naderwany
zwisa nogami do ściany i tyle mi z tego wokoło
gdy rozum sponiewierany

że pod kopułą schowany
że wzrok bez przerwy kąsany zasadza język przez ucho
i szeptem że teraz to my wyrzygamy
wiesz o tym że myśli to szramy mówisz niepokonany
w znaczeniu że czyje rany

umysł podatny na stany
z rodzaju niepożądanych
po czterech kątach miotany patrz

jak odklejam się od ściany


Jawnie i namacalnie

Przenikasz mnie przy okazji starcia naszego języka
i wgryzasz się w wargę jak w komunikat gdy pytam
Czyja liryka?

nie wierzę że w żyłach
wciąż płynie mi ślina
przebiega ściegami po grzbietach jak siniak
a w ryzach

w ryzach trzyma mnie adrenalina












Szarlot Ka – pisze prozę i wiersze, publikowała w "Kontencie". Nie lubi siebie rozdrabniać.

     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page