top of page

Robert Lis – wiersze



Akurat w momencie kiedy przynosisz mi jabłko

Jezus Chrystus zaprasza Buddę Siakjamuniego na pierwszą Wielkanoc
po krwawych świętach wyprowadzają się na bezludną chmurę
w innej galaktyce jeszcze nikt nie wymyślił takiej formy
Dobroci która pochłonęłaby całe to piekło głupoty
i nie dostała od tego religijnej sraczki miłości.


Toccata i fuga d-moll
(D-moll BWV 538)

melodia polega na tym że klatka jest niemierzalna
czym daje nadzieję na wolność i złudzenie że można uciec
z klatki będąc w niej i nie zdając sobie z tego sprawy

to powinno być na końcu ale Bach od razu rzuca pierwszą nutę
panu Bogu w okno żeby przewietrzyć zakrystię
jakby był bez grzechu pierworodnego a organy
to archanioł Gabriel zapładniający kompozycję
kolejne takty są ucieczką i zmaganiem na argumenty
wykluczające się wzajemnie tezy wewnętrznie sprzeczne
ale rozmowa dopiero ma się zacząć

po pierwszych spienionych falach dźwięki łagodnieją
jakby zaczynały sobie przypominać miejsca na pięciolinii
tam gdzie zostały poczęte i że nie jedna dłoń w przyszłości
sprowadzać będzie je do życia z otchłani ludzkiego serca

Bach na organach chciał zagłuszyć lęk przed śmiercią
uchwycić Absolut w ludzkiej materii bez szans na więcej
spłodził dwadzieścioro potomstwa i grał w ciemno
to dopiero jest Sztuka.

wynoszą trumnę teraz możesz płakać

w umyśle jak z majonezu mieszka
znikająca żyrafa i zapisany kredkami pamiętnik z przeznaczeniem
na okres panowania niepokalanej przewodniczki demencji.

Śmierć nie zagląda do dwóch miejsc:
trumny i kobiecego łona
z powodu klaustrofobii i symulowanej bezpłodności
dlatego większość woli z odkrytym wiekiem w kaplicy
na marach obecność ciała wypiera śmierć jak psychotrop.

To dlatego kobiety myją blade zwłoki bez lęku
a mężczyzn nawiedzają koszmary o vagina denata.

Ale kiedy pojawia się znerwicowana żyrafa w majonezie
której plączą się nogi gdy próbuje złapać równowagę
lub chwycić choćby jedną pewną gałąź drzewa życia
drogi powrotnej lub paszczy lwa z błyskawicznym znieczuleniem
wszystko może zostać w jednej sekundzie
zdmuchnięte przez Myśl
przenikającą dowolne ziarenko piasku
prawdopodobieństwa ziemi gdzieś na Marsie.


hektyczny poranek

oparty krzywo o odświeżoną elewację gustownej cukierni
z napuchniętymi wargami pod zaropiałym spojrzeniem
młody menel splunął na chodnik zieloną flegmą z domieszką nicości

uczesany pachnący szamponem i perfumami swojej panci
mały uśmiechnięty Shih tzu podszedł żeby polizać drgający cyjanowy embrion
spłodzony w najciemniejszych korytarzach ludzkiej duszy z otwartym rozporkiem

właścicielka psa wyszła ze sklepu z instagramowym zadowoleniem jak na all inclusive
będzie dogadzała sobie dzisiaj torcikiem do wymyślonej kaprysem okazji

kiedy odpinała stęsknionego psa pozwoliła mu pobuziać się w usta i polizać po brodzie

to chyba dobrze że zygota znajdzie lepsze warunki do rozwoju
miłosierdzia i choroby.


Jep Gambardella heurystycznie

płodny umawia się z pojęciem bycia
nikim. dostrzega wyrazy bez twarzy
twarze bez duszy łona bez matek
urządzonych jak mnich online w celi
wystawiający się na kuszenie.

osamotniony podważa absurd śmierci
przypomina sobie wykład Rabbi Friedmana
który mówił że: Życie żyje a ciało powraca
do prochu z którego powstaje. śmierć nie może żyć
tak jak życie nie może być martwe.

w myślach ze stali chirurgicznej kołysze się chandra
jak płomień striptizerka zadaje ciosy i zbiera napiwki;
drinki z lęku i bezsenności gnają szkielet światła w noc

a kto rano wstaje siebie nie poznaje.


Mała Ewangelia wg Lucymona dla pożytecznego papieża

rób tak dalej nic nie zmieniaj
tradycja wymaga poświęcenia
zamiataj pod dywan przypadki
milcz o czym trzeba krzyczeć
kłaniaj się posążkom i obrazkom

strasz mną i gniewem naszego Ojca
pocieszaj odkupieniem mojego braciszka
zmieniaj często bieliznę myj zęby

ukrywaj tych co kochają bez wzajemności
rozgrzeszaj każdego z żołnierzy Pana
stawiaj pomniki bohaterom wiary w luksusie
staraj się być miły i zawsze uśmiechnięty do kamer

opowiadaj historyjki o swoim dzieciństwie
o tym że dobrze żyć w biedzie bo to kształtuje
nauczaj o empatii i nie zakładaj czerwonych trzewików
módl się publicznie wybielony jak dotychczas
zbawiaj dusze i nie zabraniaj dzieciom przychodzić

w razie jakichkolwiek pytań i wątpliwości
wiesz gdzie mnie szukać.


poranny Jep Gambardella

leży w łóżku i kontempluje pustkę
po wyśmienitym fellatio to Norma
podniesie rolety i pokaże niebo
jak z fusów układa się do jesieni

możliwe że przeszłość nie zapisuje się
nigdzie na dłużej niż to co pamiętamy
jak rybki po zrobieniu jednego okrążenia
w akwarium zachwycają się tym samym

Norma woła Jepa na liściastą czarną herbatę
słodzoną cukrem trzcinowym nierafinowanym
dzięki Normie Jep wychodzi z łóżka na świat
i odgrywa specjalnie dla niej przygotowane role.


Życie to zły nauczyciel

Już prawie niewidzialna zdążyłaś jeszcze powiedzieć
moje imię. Osuwając się po ścianie nabierało świeżej otchłani
jakby wiosna mogła zapuścić korzenie w naszej śmierci;
wypadało jedynie wierzyć i rzucać się sobie w ramiona
ale wtedy krzyczałaś że nic nie widzisz bo wszystko wiruje
nawet płacz i oddech spłoszony jak szkic gazeli w skale;
pędziły prosto na mnie i do mnie jakbym był żaglem
który oderwie się od tonącej dłoni gdy ta nabierze mgły do pełna.

Oczy są winne i zimne niebo rozsypane z tłuczonego szkła
dlatego małe dzieci płaczą przed zaśnięciem bo słyszą
jak z drugiej strony marzy się o tym samym
w nieskończoność boga szatana
jakby nie można było żyć.


Inflacja

ludzie kupują mniej jedzenia
pod śmietnikami żadnych resztek
w tym roku na święta pierwszy raz
od wielu lat silosy na osiedlu nie były przepełnione
żadnych niedojedzonych sałatek, pieczywa, bigosów, ryb
wszystko zostało docenione w śmierdzących bebechach
klapy do wsypów domknięte z niedosytem

obok na trawniku dwie kawki może para rozkoszują się
dziobaniem w psim gównie są tak pochłonięte
że nie płoszą się kiedy przechodzę blisko

już nie takie butne i pyskate jak niegdyś
ludzie podobnie obniżyli strój o pół tonu
to chyba nowy odcień globalizacji i systemu
naczyń powiązanych nieopisany przez
socjologicznych ornitologów od ekonomii
jakości życia i gospodarki odpadami dobrobytu
a czasami wystarczy stwierdzić czy stary chleb jest
zjadany do końca

po kilkunastu krokach obejrzałem się
i nadal grzebały w zielonkawym klocku
po jakimś szczęśliwym zapasionym rasowcu
którego pewnie chętnie by zadziobały całym stadem
gdyby mogły poczęstowały by się moimi oczami
twoimi oczami małymi dziećmi ledwo chodzącymi starcami
na szczęście nie wiedzą jak łatwo podciąć nam skrzydła
w przeciwieństwie do zarządców i kapłanów Inflacji.











Robert Lis – kontemplacyjny mizantrop, miłośnik Bacha, zielonej i czarnej herbaty. Lubi filmy z Tonym Servillo oraz B. Lahaie (od której dostał dwa zdjęcia z autografem). Zamieszkały w Szczecinku, gdzie co miesiąc na ulicach miasta odbywa się męski różaniec. Nieprzerwanie uprawia Sztuki Piękne.

Comments


bottom of page