Robert Frost – trzy wierszeÂ
- Mirek Drabczyk
- 4 dni temu
- 2 minut(y) czytania
Droga nie wybrana
Dwie drogi biegły w żółtym gaju,
I w obie naraz mnie niosła
Pasja wędrowca; dumałem na skraju,
Do jakiego miejsca w kraju
Pierwsza droga skręca w zaroślach.
Wybrałem drugą, też ładną,
I może skręciłem w lepszą:
Trawiastą, mniej używaną;
Choć nią prawie wędrowano
Tyle razy, co i pierwszÄ….
Tego ranka leżały pod ściółką
Bez czarnych smug po wędrówce.
– Och, odłożyłem swoją na jutro!
Czasami w lesie chodzi się w kółko,
Nie byłem pewien, czy wrócę.
Opowiem wnukom wedle obyczaju,
Gdzie wędrowałem, czym żyłem,
Jak dwie drogi napotkałem w gaju
I że wybrałem, stojąc na rozstaju,
TÄ™ mniej uczÄ™szczanÄ…, i tyle.Â
Zatrzymując się w lesie w śnieżny wieczór
Wiem, w czyim lesie stanąłem zaprzęgiem.
Jego dom stoi w tej wiosce nad brzegiem.
Nie zauważy, że stoję na stoku,
Patrząc jak jego las tonie pod śniegiem.
Mój konik musi czuć lęk i niepokój
Bez zagród wokół i grama obroku,
Między tym lasem, lodem na jeziorze,
W jakże ponury wieczór tego roku.
Dzwoni uprzężą, śnieg kopytem orze,
Żeby zapytać, czy dobrze powożę.
Słyszę, jak w ciszy puch omiata zaspę,
Z wiatrem łagodnie owiewa bezdroże.
To piękne lasy, ciemne i przepastne.
Mam do spełnienia obietnice, jasne,
Że wiele jeszcze przejadę, nim zasnę,
Å»e wiele jeszcze przejadÄ™, nim zasnÄ™.Â
Dobra pora
Spacerowałem w wieczór zimowy,
Ale doskwierał mi brak rozmowy,
Szedłem u boku domków w szeregu,
Ich szklane oczy lśniły na śniegu.
Ludzie za oknem głośno się śmiali,
Skoczne melodie na skrzypcach grali,
A za firanką migały w parze
Młode sylwetki, młodzieńcze twarze.
Ot, towarzystwo pod gołym niebem,
Ujrzałem pola dokoła siebie.
Wracałem z żalem: szedłem na marne,
Zniknęły okna – wszak były czarne.
Buty na śniegu tak mi skrzypiały,
Że śpiącej wiosce spokój zabrały
Tak jak mi twoje nagłe odejście
W wieczór zimowy zwyczajne szczęście.
przełożył Jacek Świerk

