Piotr Makowski – Otarcia (fragmenty – remiks)
- Mirek Drabczyk
- 27 cze
- 6 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 29 cze
Pam. Pam, pam. Pam, pam, Bam. Lewy. Dwa lewe. Dwa lewe, prawy. Pam, pam, bam – cyk – Bach, Pum. Dwa lewe, prawy, zejście z unikiem w prawo, prawy hak, lewy sierp!
Tabela ciosów, tabela kombinacji
Lewy prosty: Pam (małą literą – lekki cios, dużą – mocny).
Prawy prosty: Bam.
Lewy sierpowy: Pum.
Prawy sierpowy: Bum.
Lewy hak (cios pod łokieć na wątrobę): Pach.
Prawy hak: Bach.
Lewy podbródkowy: Łup.
Prawy podbródkowy: Trach.
Lewy prosty na dół: Pyk.
Prawy prosty na dół: Pyk!
Lewy na lewy: Jeb.
Prawy na prawy: Jeb!
Lewy prosty, prawy prosty: Pam-Bam.
Dwa lewe, prawy: Pam, pam, Bam.
Lewy, prawy, lewy sierpowy: Pam-Bam-Pum.
Lewy, prawy, lewy dół: Pam-Bam-Pach.
Lewy, prawy dół: Pam-Pyk!
Dwa lewe, prawy dół, lewy sierp: Pam, pam-Pyk!-Pum.
Lewy, odejście/unik, prawy: Pam-cyk-Bam.
Dodatkowo: tss to dźwięk wypuszczanego przez usta powietrza podczas zadawania ciosu, wykonywania bloku lub uniku.
Ciosy na jedno tempo: Pam-Pam-Bam. Ciosy na tempo rwane, z przyspieszeniem: Pam, Pam-Bam.
Cyk to unik lub blok.
U leworęcznych wszystko jest na odwrót.
73
Andrzej przygotowuje sobie rzeczy, bierze nawet suspensorium. Szykuje się jak Leon, zbroi się jak Arnold w Commando. Układa przedmioty na tapczanie, zwija bandaże, jest na siebie zły, że nie zrobił tego wcześniej. Przeciera wilgotną szmatką kask, do bidonu nalewa wody. Sprawdza zegarek. Zjada pół serka wiejskiego, dwie kromki chleba, banana. Sprawdza zegarek. Jest gotowy i skoncentrowany jak zawiązujący na czole opaskę Rambo. Sprawdza zegarek. Połyka dwie kapsułki kofeiny, sprawdza zegarek. Jest dokładny jak ekipa planująca napad na bank. Sprawdza zegarek. Spłukuje metaliczny posmak kapsułek wodą, wychodzi.
33/99
Jadą na sparing do innego klubu, dostali zaproszenie. Andrzej patrzy na zegarek i widzi, że już ma wysokie tętno, a nie zrobił jeszcze nawet rozgrzewki. Stres go trochę zjada, z drugiej strony ten stres też motywuje. Organizator pyta ich, czy mają ważne badania. Mówią, że tak, nikt tego nie sprawdza. Dobierają ich wagowo, Andrzej idzie do półciężkiego na ring. Łysy będzie mu podpowiadał z narożnika, Niedźwiedź nie mógł z nimi pojechać.
W pierwszej rundzie od razu mocno na siebie idą, ale Andrzej jest dziś lotny na nogach. Tamten leci z potrójnym prostym, ale jest sztywny, Andrzej z łatwością schodzi z linii ciosu, robi trzy kroki w lewo, trzy kroki w prawo, ucieka spod lin i od razu przejmuje środek ringu. Wali szybkim lewym, rozluźnia się, bo tym lewym trafia. Potem ciśnie kombinację na lewy tamtego: schodzi, bije prawy, lewy, prawy, bam, pam, bam, znów unik przed lewym i poprawia prawym na dół, Bach! Później to powtórzy i dorzuci jeszcze lewy sierpowy. Na razie jednak potrzebuje chwili na złapanie oddechu, więc wydłuża dystans i chodzi na boki, nie, on lata nad ringiem. Tamten znów wpada za lewym, a Andrzej tylko na to czeka: bam. Pam. Pam. Pam, bam. Pam, bam, pam. Pam, pam, bam, pam. Pam-bach. Pam, buch. Pam, pam. Pam, pyk. Pam-cyk-bam. Łapie gościa na linach, schodzi niżej na nogach i bije, pach-bach. Robi dwa uniki rotacyjne, a następnie: pach, bach, pum, bum. Z gongiem bije jeszcze bach-trach, prawy hak, prawy podbródek.
W przerwie Andrzej oddycha: dwie sekundy na wdech, dwie sekundy z zatrzymanym w płucach powietrzem, dwie sekundy na wydech, dwie sekundy z pustymi płucami. Łysy mu mówi, że zajebiście. Andrzej potakuje, stoi oparty tyłem o narożnik, ręce ma przewieszone przez liny – nawet nie siada. Gong.
Od razu jest na środku ringu, tego środka będzie od teraz pilnował. Siada bardziej na zakrocznej nodze, pilnuje gardy, robi małe kroki, chodzi na boki. Tamten bardziej wyprostowany chodzi na boki i do przodu, wysuwa w przód lewą rękę. Andrzej jest cały czas w ruchu, kroki, kroczki, na boki, do tyłu, jeden do przodu i bije lewy – pam – to cios, którym sprawdza i koryguje dystans. Tamten oddaje lewy – pam, głośne tss – ten cios też nie dochodzi celu. Obaj co jakiś czas wyrzucają taki lewy, Andrzej na zakrocznej bije lewy z dołu, to akurat dochodzi, tamten się zagapił. Andrzej trochę przejmuje inicjatywę, idzie bardziej do przodu. Tamten obniża pozycję, szuka sobie miejsca pod kombinację. Andrzej jest czujny i nie oddaje pola, bije dwa lewe – pam, pam – z dwoma krokami do przodu, oba ciosy trafiają prosto na szczelną gardę. Tamten schodzi na bok, wysuwa znów lewą bardziej do przodu, poluje na prawy prosty, ale Andrzej to widzi, Andrzej czeka, aż będzie mógł zejść z unikiem w lewo, aby uderzyć lewy hak na dół albo lewy sierp. Tamten to czyta, wypuszcza lewy na korpus. Obaj są za podwójną gardą, to jest szczelność level master, ciosy od brody i rękawice od razu wracają do brody. Chodzą do przodu i do tyłu, chodzą na boki, robią zwody, dużo ruchów głową. Tamten bije lewy, prawy, lewy – pam, bam, pam – Andrzej zbiera na gardę dwa pierwsze ciosy, a przed trzecim robi unik, tylko trochę spóźniony, ten lewy dochodzi, ale nie robi żadnej krzywdy. Andrzej przyspiesza dwadzieścia procent, idzie za lewym – Pam – dobiera stopy, miękko, na palcach, pilnuje środka ringu, ustawia sobie tamtego pod kombinację i w końcu bije szybki lewy, a po nim prawy mocny jak sam skurwysyn – prosto na szczękę. Sędzia tamtego liczy na stojąco i kiedy dopuszcza go do dalszej walki, wybrzmiewa gong.
Do trzeciej rundy tamten nie wychodzi, tłumaczy się bólem łokcia. Mówi przez szczękę, strasznie pluje. Jego trener chłodzi go lodem w spreju. Andrzej czuje satysfakcję, ale nie daje jej po sobie poznać: chłodny profesjonalizm. Podchodzi do tamtego, Andrzej mówi: Andrzej. Od tamtego słyszy najpierw, że Maciek, a potem, że dzięki. Andrzej też dziękuje. Przybija rękawicą żółwia trenerowi. Schodzi z ringu, bo kolej na następną parę, Łysy mówi, że zajebiście, Kuzyn dalej rozgrzewa się, czeka. Andrzej ściąga rękawice.
Łysy i Kuzyn swoje sparingi też wygrywają, Kuzyn przez RSC. Andrzej podchodzi później do Maćka i chwilę gadają. Andrzej w żartach rzuca, że z takimi zawodnikami mogliby w mieście ustanowić własne porządki. Maciek mówi, że u nich w klubie też o tym myśleli, trzeba może będzie się zgadać i faktycznie zacząć rządzić.
YouTube Party – repryza
Po ostrym sparingu w ciepły dzień ciało potrafi pocić się jeszcze ze dwie godziny. Trudno jest wtedy coś zjeść, choć czuje się taki głód, że aż skręca. Trudno jest zasnąć, choć odczuwa się już nawet nie zmęczenie, tylko ból. Andrzej rozluźnia się wtedy piwem, odpala komp. Za każdym razem w ten sam sposób bierze ciało na przeczekanie.
Sweet science or the cruelest sport of all? Andrzej klika w ten link, to zapowiedź kolejnej walki Keitha Thurmana. Pięć gramów kreatyny rozpuścił w wodzie i wypił od razu po przyjściu. Pogadał chwilę z Piotrkiem – to jego współlokator – wkładając puszki do lodówki. Po kreatynie zawsze czeka pół godziny z pierwszym piwem. Teraz bierze łyk i klika dalej: Floyd Mayweather. Następnie: Bernard Hopkins. Następnie: Arturo Gatti i Micky Ward. YouTube Party.
Dziewiąta runda pierwszej z trzech walk Gatti vs. Ward. Runda roku. Walka roku.
Cios za cios. Proste, sierpy, haki, krew. Gatti: urwać głowę Wardowi. Ward: urwać głowę Gattiemu. Ciosy na górę, ciosy na dół, ciosy na górę. Lewy, prawy, lewy. Gatti na deskach! Gatti wstaje na osiem, Gatti w tarapatach. Ward naciera, chce to skończyć, ale – chce za bardzo. To go wyczerpuje, staje w miejscu. Gatti oddaje – ciosy na górę, ciosy na dół, krew, więcej krwi, teraz to Ward ma problemy. Jednak nie długo, łapie drugi oddech. Ward znów naciera, trzydzieści sekund do końca rundy, Ward i Gatti stają na środku ringu, Ward i Gatti wymieniają ciosy, cios za cios, cios za cios, cios za cios. Sieczka. Młócka. Napierdalanka. Runda się kończy, obaj do narożników trafiają o własnych siłach – kurwa, jak?
Klika i ogląda dalej: Ricky Hatton. There’s only one Ricky Hatton!
Gołowkin, Chávez (senior), druga walka Warda z Gattim, trzecia runda Warda z Gattim. Andrzej bierze ze sobą piwo na balkon, szóste piętro wystarczy, by miasto było teraz u jego stóp. Bierze łyk, odpala papierosa, jest teraz na HBO i Showtime, jest w Vegas, jest w MGM Grand. Wybiera numer Natalii, chce jej streścić przyjaźń Warda z Gattim aż do finału, gdy tego drugiego odstrzeli w Brazylii żona. Natalia nie odbiera, Andrzej wraca przed komp.
Andrzej Gołota. To musiało się tak skończyć. Wideo Highlights and lowlights. Powinno być highlights and lowblows – Andrzej śmieje się z tego. Kiedy idzie po piwo, myśli o walce z Bowem numer jeden, a kiedy wraca – o walce numer dwa. Myśli o zamieszkach w Madison Square Garden, trener Gołoty oberwał wtedy komórką. Kiedyś to były telefony! Odpala filmik. Bowe potem już nie był tak sam.
Łyk i klik. Nie myśl, czuj. Bruce Lee mówi Andrzejowi, że nie można spuszczać przeciwnika z oczu. Chuck Norris mówi Andrzejowi, że zaraz dostanie tyle prawych, że aż będzie błagał o lewy. Rocky mówi Andrzejowi, że world ain’t all sunshine and rainbows. Hillary Swank głosem Morgana Freemana opowiada Andrzejowi o marzeniach, których nikt poza nim nie będzie w stanie zrozumieć. Brandon Lee mówi, że wszyscy jesteśmy ofiarami. Dostaje kulkę i film będą musieli skończyć dubler i grafik. Andrzej klika w filmik obok – specjalnie nie domyka drzwi na balkon, żeby słyszeć Nine Inch Nails z głośników. Ojciec kazał mu oglądać Rocky’ego i Krwawy sport, ale też Pluton i Łowcę jeleni. Przewijał trzy czwarte aż do rosyjskiej ruletki, huta i wesele to była nuda. Na podwórku to był jego pomysł, żeby grać w ruletkę. Wyrywał pojedynczy kapiszon z okręgu, wkładał do magazynka, kręcił i po kolei przystawiał kolegom plastikowy rewolwer do głowy.
Mike Tyson
Każdy Mike trafi w końcu na swojego Evandera.
