Paulina Jania – cztery wiersze
- Miroslaw Drabczyk
- 26 sty 2024
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 30 sty 2024
Dom
strumyk z mostkiem zdawał się wielki
tak naprawdę służył do zabawy
nad strumykiem spędzaliśmy całe dnie
pergola z różami prowadziła do ogrodu
nie ma już takich papierówek
ten smak i zapach nigdy nie wróci
tak jak mizeria z rzodkiewką i dużą ilością kopru
dziś wiem dlaczego z czereśni wypływały wielkie krople żywicy
w sieni zawsze było chłodno
sień prowadziła do kuchni
na stole stały szklane butelki mleka miały posrebrzane wieczko
były jeszcze trzy pokoje
przy łóżku dziadka mieszkały miętówki
Salon
w rodzinnym domu
najcieplejszy był stary
piec
miodowy
poczciwy piec
Miłość
w domu wszędzie mieszkały butelki po wódce
na pamięć znałam ich miejsce
a one głupie chciały się bawić w chowanego
czasami z bratem szukaliśmy ich po kątach
jak prezentów przed Bożym Narodzeniem
równie podekscytowani
kuchnia łączyła się ze spiżarnią
komórka wąska i ciemna
tunel łączący kompoty z truskawek
i powidła śliwkowe z wódką
serce domu
***
gdy chciałam poświęcić kilka słów babce moje myśli kradł dziadek
rozsiadał się wygodnie na drewnianym krześle
przed dusznym metalowym garażem
patrzył na obdarty blok i dach z eternitu
przeznaczenie garażu było uzależnione od pory kwitnienia lipy i owadów zbierających nektar
ule dziadka znajdowały się za lipowym folwarkiem
pszczoły potrafiły wiele
co roku zmieniały garaż w ciekłą słodycz wtedy sprytnie podkradałam plastry miodu
tato ostrzegał że będzie bolał mnie brzuch
już wtedy wiedziałam że nadmiar słodyczy bywa zdradliwy
