Małgorzata Kulisiewicz – siedem wierszy
- Mirek Drabczyk
- 28 wrz 2024
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 29 wrz 2024
To nie jest czas na piękne słowa
Pęka czas
sekundy dudnią
bezgłośnie
zaklinam
wojenne wersy
śniadanie u Tiffany’ego
czeka
zamykam laptop
z nadzieją
na koniec koszmaru
ale czerwone krople
kapią nadal
z szumiącego ekranu
newsy terroru
nie chcą zniknąć
wychodzę w świt
huk samolotów
zagłusza poezję
Solidarność ekranów
Kino Kijów
dla zbombardowanego Kijowa
podaje nadzieję
wspiera słowem
Prawdziwa krew
płyn życia
niewinnych
Prawdziwa miłość żołnierki i strzelca
cichy ślub wśród kul
Mały chłopiec wędruje sam
kilkaset kilometrów do granicy
To nie są wymyślone historie
scenariusz napisało życie
prawdziwiej niż kino.
Pytania grozy
w Charkowie
bomby spadły na szkołę
naszą bronią
solidarność
tamci walczą propagandą
co z dzieckiem
które jest w tobie?
do czego doprowadzi
wojenne szaleństwo?
w Chersoniu żołdacy
niszczą kobiety
dramat cywilów trwa
Głodujący pies
W piątym dniu wojny
mój pan nie dowierzał,
wychodził ze mną na spacer,
gdy ostrzał mijał.
W szóstym dniu
już nie żył,
dostał odłamkiem.
Ciało leżało długo,
chyba do tej pory.
W siódmym doczołgałem się
do piwnicy,
jakiś młody przewiózł mnie
do schroniska, gdzie pełno
głodnych.
Nic już nie rozumiem.
Będą nas gdzieś wywozić.
Śniło mi się dziś miejsce,
gdzie kiełbasy rosły na drzewach.
Może tam?
Miasto martwych listów
Uwięzieni w schronach
w metrze, piwnicach,
wdzięczni za następny łyk
powietrza
za każdą kroplę wody
z kałuży.
Obok wybuchy
rozrywają domy.
Zdziwieni śmiercią,
złaknieni normalności.
Miasto starte z powierzchni ziemi,
z prochu powstanie
na świadectwo wojny.
Słowiański Kain
zabija Abla.
Ballada ukraińska
- Słuchaj Kalyno,
nie ma go tutaj.
- Biegnę, muszę go zobaczyć
- Zostań, mogą być odłamki.
Kalyna szuka w strzępach,
Andrij pojawia się nagle.
Rzeź niewiniątek gaśnie.
- Nie to złuda!
źle widzisz dziewczyno,
on już nie żyje.
- To nie strzępy skóry,
podarty papier rozwiewa wiatr.
Koło Mariupola, Buczy
i Lwowa.
gaśnie łuna.
Andrij i Kalina
odchodzą objęci
za krwawy horyzont.
Marzenia już nie jeżdżą tramwajem
W pojazd uderza pocisk
wszystko na nic
koniec tamtego świata
wojna blisko nas
finisz trasy
ulica bulgoce jak wulkan
do tramwaju wsiadają ludzie Franza Kafki
jeżdżą bez końca
kontrolerzy mroku
K A F K A R N A
