Maria Fraszewska – trzy wiersze
- Miroslaw Drabczyk
- 23 lut 2024
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 29 lut 2024
Jamochłon
przeczytałam w wikipedii
że macica to nieparzysty narząd
czy dlatego czuję się samotna?
przeszczepię sobie drugą macicę
wczepię się w nową matkę
a gdy w końcu urodzi się dziecko
przestaniesz być kobietą
w każdym człowieku jest dno
do którego sięgasz
podwójne dno jest w kobiecie
Western
a gdyby tak zamienić role
kobieta staje się mężczyzną
a mężczyzna kobietą
jak w filmie
kobieta zdrożona
tropieniem złego człowieka
zatrzymuje się na nocleg w saloonie
zamawiając przy barze napój
wyrównujący elektrolity w organizmie
wypija jednym duszkiem
zamawia następny i gorącą kolację
wokół krążą powabni mężczyźni
ocierając się o jej tyłek ramiona
masując plecy i nagi kark
dmuchając zalotnie targając włosy
w celu dotarcia do prawdy
odpinają ostrogi
zdejmują wysokie buty
i masują stopy
dawno cię tu nie było kochanie
dawno ... a może nigdy
kobieta czerpie zło z oczu mężczyzny
odpala silnik dzikiej mocy
wędruje drogami szerokich źrenic
wejdź we mnie przez otwór w źrenicy
rozświetl duszę
już czas na rozprężenie
ciało łagodzi obyczaje
palce zadbają o każdy szczegół
dłonie unoszą rozkosz
przymiotnikami słów
czasowniki rozbierają literami
pomalutku powieki gubią określniki
swobodnie oddychasz przestrzenią
spoglądam w dal bez obaw idąc bez obaw
zatrzymuję się przy elektrycznym drzewie
podziwiając jego stal trwania
bladym rankiem kobieta wraca
do stajni po napasionego konia
aby wyruszyć w dalszą drogę
do nieznanego celu podróży
wszystkie drogi prowadzą do nurtu
Boję się
lękam się o swoją bezradność
jak matka o dziecko
drży troską nieuchronności
gładzi powierzchnię
rozlewa się przypalonym mlekiem
zabić zabić sponiewierać
entliczek policzek bęc
piłka w grze
toczy się okrągłym kadrem
połamane kości ratują
przed całkowitym upadkiem
rośliny w powabie bronią siebie
złość piękności nie szkodzi
mówię pojękując na wietrze
i opatrując rany liściom
