czwartek, obserwacje
krzyk nic tu nie da, dzieciaku
pierwszy nigdy nie mówiłeś dzień dobry
odpowiadałeś owszem
zabiłeś
uwaga uwaga
ludzkość nie potrzebuje
religii polityki idei
ludzkość nie musi czekać
aż zginie ludzkość
się sama wytępi
morderca to wcale nie jest nowy temat
ludzie z kapturami na głowach, dres,
ewentualnie kurtka, czapka albo kaptur
tacy skuleni ludzie przemykają ulicami
w biały dzień polują
czasem parami
czasem sami:
z piwnicy przerobionej na mieszkanie
z garażu przerobionym na pokój
w głosie zamienionym na szczekanie
1
szczerze, z szarości zapach dworca warszawa śródmieście, widać
toaleta sala albo pusty pokój, słychać
ściany: zjedz ciastko wypij kawę weź kąpiel
zapach stołówki w szpitalu, pierwszy zagipsowany
fragment ciała bliższe z pierwszym przełknięciem
pierwsze szkło
rozbite dłonie, zapadnięta kość
przez skórę wyszły żebra, struktura tkanki
niepewna, zachowawcze mantry, gry
w związki, struktura tkanki
miąższ jabłka, chrząstki, w których żyją osoby,
rozwiązania – ciężki i lepki fragment skóry
chwila
urwane
wiersz z cyklu ‘Ruch w wodzie’
