Marcin Liszkiewicz – wiersze
- Miroslaw Drabczyk
- 26 lut
- 1 minut(y) czytania
***
Wchodzę w sweter Perkozek piętką
gizmo
otacza nas neuro nie to szarość
tej barwy zawsze Henryk szukał
czterdziestu wojowników siedzi na
moście Poniatowskiego Józefa
ktoś im związał sznurowadła i dobrze
nie obchodzą mnie detale robię swoje
pokornie usłużę chłopakom przekonam
do golenia nóg burleski
zagram na harfie podam arancini
i ciepłe krowie mleko. Dwóch już ryczy.
***
Pani od matematyki pachnie łzami
i cierpieniem wciska królestwo niebieskie
we frazeologiczne rituals
obok skrzynki z gazem
diablo alternatywa
kici ka dy dy rydy
potrawy powinny dojść i utrzymać
poziom złośliwego maga.
***
Kwitnie kurz na powierzchni maści
próbujesz ale zjadasz końcówki
żmije solidarnie zamarynowane
wiedzy towarzyszy milczenie
wyłącz telegrafistkę patrz wieczyście
w punkt nie podniesie się
nie poruszy usuniesz certyfikowany plastik
końcówką języka źrenic.
***
Zilustrujmy głos dzwonu obrazem
przydymiony ruch rekonstrukcja
brzydka twarz przekrzywiam głowę
widzę dziecko pofałdowane kreski
sklepienie wąchasz robotniczy bas
gołębie głuchej odczuwalności
katedralny minimal ultra stroboskop
dym zapach mandarynek.
***
Stronili nazywali dziwakiem szukali
przyczyny dokumentacji zbiegów wydarzeń
chcieli gonić podstawić nogę
i tłuc widłami
na krwawą zbitkę oddać ciemny
cuchnący bakteryjnie mocz.
Wczoraj mignął wśród kosodrzewin
na nadgarstku dostrzeżono legendarną frotkę z NRD
w plecaku jak wieść głosi
bezbronnie drzemał kłębek wełny
pociecha. Tam gdzie widział cień szansy
w skupieniu optymalizował fortepiany.
