Teófilo Cid
Miłość i rozum
Ściany
Zalewane przez czarne rury
Zawierają tę klauzulę
Tę ziołową esencję
Ich oczy oddzielone od historii
Patrzą jak płoną kości
Owoce
Drżących rzęs
Morskich wątrób
Które są na niebie
Niczym krok w kolejce
Zamknijcie mnie, otom jest
Mym ramionom światła brak
Gdy wprawiam w ruch szron
Ostatnich uwarunkowań
I tworzę ten apetyt
Ten porost co nie rani przedmiotów.
Morza tworzą to tło
Tę aptekę do której wchodzą mężczyźni
Tę dodatkową ekstazę
Penetracja odrzuca gest
Oczy są jedynym miejscem
Jedyną strzelnicą
Najbardziej żarłocznym przysmakiem
Zorzą polarną spadającą na tynk
Niczym oko.
Ta miłość co idzie na wojnę
Jak ktoś odpowiadający na krzyk
Ci służę cię wspieram
Ci bez smaku miłość daję
Z jarmarku
Co się kończy.
Matki
Patrzą matki na północ
Patrzą na południe
Na wszystkie punkty starego horyzontu
I cierpią matki,
Wiedząc, że ma świat aż tyle kierunków.Zmęczyłem się, płacząc, rozmyślając o nich
Czasem raniąc kamień swym gniewem,
Bo wiem, że w każdym kamieniu
W każdej konwulsji wzbierających atomów
Patrzą matki czystym wzrokiem.
W każdym punkcie pejzażu
Czy to na południu czy północy
Ich spojrzenia zmieniają położenie planety.
Matki są tam, gdzie ty byłeś,
Rozmyślając o swej śmierci.
Pod jałowymi myślami
Ich obecność była żniwem
I pod twoimi poranionymi roślinami
Zasiały ziarno życia
Spojrzenia matek tworzą
Mgłę, która wieczorami
Przenika nas do krwi.
One dobrze o tym wiedzą
Dlatego patrzą we wszystkie strony,
Myśląc, że jesteśmy tak młodzi
Tak podatni na bycie ofiarami południa lub północy.
Braulio Arenas
Serce
Mówiłaś o sercu nawet przez oczy
mówiłaś o ogniu nawet przez śnieg
to przez ciebie zdecydowałem raz przypadkiem
odnaleźć cię
Rozsupłałem węzeł przypadku
— pewnego ranka postanowiłem ot tak —
i tylko ten, kto zdołał go rozsupłać
pojmie mój trud.
Rozsupłałem węzeł przypadku
węzeł przebiegły, wiekowy i nieustępliwy
A zadanie to było podobne
pięknu
Rozsupłałem węzeł przypadku
i pojawiłaś się ty, kobieto
kobieta przypadkowa i kobieta z przypadku byłyście we wszystkim
tak sobie podobne
Enrique Gómez Correa
Uśmiech
Z czasem po gestach pozostaną jedynie posągi pamięci
Mężczyzna i kobieta żyć będą w stanie niewidzialnym płodząc niewidzialne dzieci
Będzie to związek najbardziej absolutny
Bez lęków bez ciężaru duszy
Bez udręki która twarz przygnębia
W białej godzinie południa
W godzinie gdy słońce oświetla czoło
Ludzie zaczną przemierzać całą gamę barw
A tęcza będzie jedynie tęskną kropką w sercu.
Dlatego ryzykujemy, całym sobą poddajemy się zagrożeniu
Zagrożeniu od gwiazd zagrożeniu od ziemi od wody od samego ognia. Dźwięk odrywa się od duszy
Wznosi kotwice
A my zapadamy w sen nie wiedząc dlaczego.Gdzie wtedy będziemy kochana
Kiedy już dziś ma dłoń niewidzialna
Na twej dłoni niewidzialnej niewidzialna kochana.
Jorge Cáceres
Comentarios