Smutek
zalewa mnie powoli
drży lekko i sączy się jak z rany
mam go w oczach i koniuszkach placów
zupełnie jakby kreślił moje kontury
jest silniejszy gdy widzę
jak ludzie odchodząc
zwracają sobie poduszkę czy koc
bo po co mi poduszka na której leżałaś
albo kubek na zimową herbatę
lepiej go potłuc na kawałki
aby nikomu nie powiedział
że kiedykolwiek byliśmy razem
Przeprowadzka
…na nowo odkryć swoje małe miejsca
lokalną piekarnię
drogę do biblioteki
po książki o stratach i dobrym życiu
i sklep gdzie sprzedają zielone długopisy
by lepiej zapamiętać wszystko co przeczytam
przyjrzeć się czule kruchym częściom siebie
zawiesić nowe wspomnienia na pustej ścianie
określić co nienazwane
i trwać…
mam przecież kota który przeżywa
ten sam koniec świata co ja
Moja terapeutka
ona mówi „potwory z szafy już wyszły”
(pewnie jest jednym z nich)
barwy zmieniły odcienie a czas nie przystanął z głową pod poduszką
(nigdy tam nie zaglądała)
pyta „gdzie jestem” gdy włóczę się między myślami
sprytna jest
czyta z moich oczu i nie wierzy w zapewnienia
rozbiera mnie do prawdy jak krzyczę „nie dotykaj”
i wystawia na paniczny atak bezbronności
ona w fantazjach uczy mnie umiaru
ja jej na to
„kim będzie Alicja
bez swojej Krainy Czarów?”
