Jorge Dioni López – trzy wiersze
- Mirek Drabczyk
- 3 dni temu
- 1 minut(y) czytania
Miasto innego
Widzę rany i pęknięcia,
ptaki i meduzy,
drzwi i schody,
szczeliny i mrówki.
Przestrzenie, w których istnieje
przyjemność innego,
szczęście innego,
miłość innego,
ból innego.
Tworzę mapę własnymi krokami
i odnajduję wszystkich, którymi nie byłem
zanim zostałem zauważony,
przestrzenie, w których byłem,
nie wiedząc, że jestem.
To to, to jest właśnie to.
Jak psy
Zostawiamy swój ślad w mieście,
gramatykę mrówek,
niebo meduz,
konstelację szczyn,
którą tylko my potrafimy dostrzec
kiedy zapada noc.
Zoom
Z jakiej odległości rozpuszcza się zaimek?
Z jakiej odległości znika ciało
i skóra staje się piaskiem, pustynią i labiryntem?
Z jakiej odległości ciała przestają do nas należeć?
Czy istnieje jednostka miary,
wskaźnik rozpuszczania się „ja”?
Kiedy się zbliżasz, przestaję być rozpoznawalny.
Szczegół przestaje być częścią całości.
Jakich ran nie znam,
jakiej chwili zapomniałem?
Czyja to skóra?, kim jestem?, kim byłem wcześniej?,
czy nadal nim jestem?, a teraz?, a teraz?, a teraz?
przełożył Krzysztof Katkowski

