top of page

Ilona Witkowska – corridos / psie czary Agaty



corridos

myślałam, że chcę, by pisano dla mnie wiersze. nie chcę. chcę, by pisano dla mnie corridos, bandyckie ballady o zuchwałych czynach.

czasem budzę się po prostu z nienawiścią w sercu i tylko ciebie chcę mieć w drużynie, chociaż ciebie też nienawidzę, prawie najbardziej. pokochaliśmy się bez powodu i wbrew, a powodów, żeby się nawzajem nienawidzić, dostarczyliśmy sobie natychmiast potem; mnóstwo.

byłam tak zaślepiona, że kopnęłam psa, byłam tak zaślepiona, że nie zauważyłam sarny, kawałka, żeby być całkiem uczciwą: kręgosłupa z nogą, które Agata jadła, chociaż przecież widziałam sierść.

nauczyłam się, że naprawdę białe w lesie są tylko pierwsze kwiaty i śmieci, kości mają kolor kości i nie rzucają się w oczy, widziałam tylko śnieżyce i kubki po jogurtach i butelki, co za miejsce, żeby umrzeć – wśród śmieci, jak w mieście.

teraz, jak się przyglądam tej nodze, to widzę: skóra zdjęta nie przez zwierzęta. no i powinna gdzieś być czaszka a nie ma, więc pewnie głowa odcięta na ścianę: koziołek, myśliwi. chuje.

myślałam tylko o tym, że trafiłam na potężniejszą od siebie czarownicę, chociaż nie – wybrałam złe zaklęcia i ona ściąga mnie, ściąga wciąż w kierunku magii śmierci. ty mnie ściągasz. kiedyś cię zabiję.

mój pies już pachnie śmiercią. świeżą śmiercią. muszę powiedzieć, że mimo dwudziestu przeszło lat palenia papierosów – od czternastego roku życia – nie tylko udało mi się rzucić ot, tak, ale też nie straciłam wybornego węchu – natychmiast czuję grzyby, trupa, seks i strach i odróżniam jeden rodzaj gnicia od drugiego: żywe od martwego, naturalne od ludzkiego.


psie czary Agaty

Miałam dziwny sen: o zasypianiu i budzeniu się: Górniak, doktoraty, festiwal filmowy, pałac – oczywiście. Budziłam się we śnie i budziłam się rzeczywiście. Kiedy obudziłam się w końcu naprawdę i ostatecznie, Agata stała z podniesionym pionowo w górę ogonem i patrzyła w okno. Obróciła się do mnie bardzo powoli, bardzo powoli opuściła ogon – ewidentnie jeszcze kończyła coś. Przyłapałam ją na robieniu psich czarów.

To nie pierwszy zresztą raz, bo ona też codziennie wywąchuje zło ze schodków. Nasze schody są takie: jedenaście stopni, podest, potem pięć. Agata zatrzymuje się najczęściej gdzieś tak w połowie pierwszej kondygnacji, w okolicach piątego – siódmego schodka i węszy, aż wywącha stamtąd całe zło. Kiedy skończy, spokojnie idziemy na górę. Codzienny rytuał. Kiedy kilka razy węszyła między drugim a trzecim schodkiem drugiej kondygnacji, czułam się poważnie zaniepokojona, jak wtedy, gdy wydzwaniałam duchy dzwonkami od Mario de Vegi i coś uciekło z westchnieniem i świstem przez tylne drzwi klatki. Że większe jest, niż myślałam. Że wysoko zło zaszło.
 
Agata, ale mamy szczęście, żeśmy się znalazły. Agata, kocham twoje łokcie. Kocham twoje dłonie i to, jak je układasz. Jaka ty jesteś urodziwa. Masz szczęście, że jesteś taka urodziwa. Obie mamy szczęście, że jesteśmy takie urodziwe (suki). Gdybyśmy były brzydkie, byłoby trudniej. Gdybyśmy były brzydkie, miałybyśmy przejebane. Ciebie zabiliby w schronisku a mnie mieliby za zwykłą wariatkę.







Ilona Witkowska – poetka. Autorka książek splendida realta (2012), Lucyfer zwycięża (2017) i gdzie są moje dzieci? (2021). Współautorka scenariusza do etiudy Jeśli będziesz długo siedzieć w ciszy, przyjdą do ciebie inne zwierzęta w reżyserii Jagody Szelc (Erotica 2022, Netflix, 2020) i jedna z autorek projektu Nieswojość (2019). Mieszka w Sokołowsku.

     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page