top of page

Ewa Jarocka – cztery wiersze


bardzo przepraszam za tę zemstę
ale musiałam się zabić. czy pomogłoby ci
oświadczenie, że jestem zła albo wyciąganie
szkła z mięsa? czy tam, gdzie jesteś, umiałbyś
dalej robić ze mną głupie rzeczy - kłaść się obok i udawać, że nie jesteś zły, szkło bierze się
z piasku i nie jest w stanie zaszkodzić mięsu?
czy mógłbyś udawać, że jesteś zły jak coś,
co nie istnieje, ale każdy czuje to w sobie,
że jest z mięsa i pachnie życiem?


rządzi mną sprawiedliwie strach
jest zamordystą, ale myślę o nim jak o
sprawiedliwym królu. czasem idę z nim
do łóżka, bo lubię seks, a lęk ma wpływy.
niby ma władzę tylko nade mną, ale niekiedy
to wiele. bywa, że tyle musi mi wystarczyć.

gdyby strach miał władzę nad innymi,
chyba nie byłby w moich oczach seksi,
nie byłby sprawiedliwy i każdy by go miał.
miałbyś go ty w swoim ciele, które byłoby
zamordystą, trzymałoby króla w szachu.

nierzadko strach wchodzi mi na głowę,
więc liżę jego narządy płciowe i on mi
dziękuje. bywa słodki jak cukierki,
generalnie jednak jest zamordystą.

czasem strach liże mi sutki, a potem je
ssie i gryzie, aż zaczynają boleć, jakby
zaprosił do naszej relacji trzecią osobę.
ból gryzie mi sutki, a strach patrzy
i czerpie z tego dziką przyjemność.
jak to jest być ruchaną na oczach lęku
przez ból? jak to jest obciągać bólowi
na oczach strachu? mam w tym praktykę,
bo rządzą mną sprawiedliwie jak królowie.
jeden w nocy, drugi za dnia, tak bym nie
miała wytchnienia, bym się zastanawiała,
czy w świecie jest miłość, czy tylko ból.
nie zastanawiam się jednak, bo lubię to.
umiem się cieszyć nawet zamordyzmem.


koleżanka przyniosła mi martwego kotka
kot otworzył jedno oko i z
martwego kotka zrobił się żywy zwierzak,
który mógłby jednym okiem patrzeć na świat.
ale wolał dwoma.
zatem w ruch poszło drugie oko i pupil
wstał czterema łapami z ziemi, wyprężył się, po czym zwiał.
marzyłyśmy, że wrócił bezpiecznie do domu,
że więcej nie umrze.
kocia śmierć to jednak jest rewolucja.
trzeba wtedy nosić truchło kota w gości,
przecież nie zakopie się go w rowie, gdzie
położony jest cały cmentarz.
z ziemi wystają tam kocie języki,
kocie pazury i koniuszki ogonów,
którymi sierściuchy balansują upadek
na drugą stronę.
zatem nie płakałyśmy,
będąc po dobrej stronie. wiedziałyśmy,
że on też jest po dobrej stronie,
nawet gdy na chwilę umarł.


moja łza czuwa pod powiekami
jest jedną wielką świętą. kłaniam się jej,
a ona spływa policzkiem w dół,
jakby była martwa. jednak jest żywa
życiem, które pachnie ciałem i włosami.
wzięła się z marzeń, może z trosk?
biegnę za nią i niszczę najnowsze buty
za pięć stów. od podeszw nie odkleja się
błoto. ja się odklejam od błota i teraz
moja łza zupełnie się rozpływa, już
nie jest łzą, już jej nie ma, jest tylko
koryto w skórze policzka, które
wyżłobił płacz. za chwilę nie
będzie w nim błota, będę ja
przyklejona.







Ewa Jarocka (ur. 1980) – absolwentka podyplomowego Studium Literacko-Artystycznego w Krakowie. Autorka czterech książek poetyckich i czterech prozatorskich. Nominowana m.in. do Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii poezja i w kategorii proza. Stypendystka Prezydenta Miasta Wrocławia w dziedzinie literatury. Maluje.

     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page