Dominika Rzepka – cztery wiersze
- Miroslaw Drabczyk
- 27 lis 2024
- 2 minut(y) czytania
Droga
szukałam cię całe życie, a teraz co robisz
boję się ciebie, siebie, boję za nas
posłuchaj ciała, co zrobiłaś, popatrz
na wskroś przekorna, zaprzeczasz
sama sobie to robisz
zabierz z ramion przesyt
z kręgów szyjnych ciarki
przytrzymaj ciało, rwę się zanadto,
by znosić to piekło
Kiedy nadchodzi koniec
to pierwszy raz, kiedy leżymy obok,
ja tyłem do ciebie, odbieram każdą
twoją myśl i każdy pomysł,
zbliża się godzina mojego lotu, słyszysz,
dłonie włączone na umowny znak
pośpiesznie zaczynają chwalić mój brzuch,
moją szyję, uszy i piersi i ciało, a usta
wypełniasz już modlitwą o piękny koniec,
i w końcu słyszę, jak świerszcze, raz po raz,
i raz jeszcze, i wciąż, i pięknie, i w rytm,
i w śpiew, i w ciszę, i w myśl, i w wilgoć,
i w stukot, i w chaos, i w pociąg, i w szept,
i w płacz, i w koniec, i w ciągłość, oj, proszę,
tak, błagam, tak słyszę, tak czuję, tak widzę,
tak, wiem,
wychodzę.
słodki boże
znowu przed tobą - niewygodna ławka
różowa spódnica opada wokół bioder
nagie kolana wciskają się w klęcznik, czerwienieją, pieką,
kadzidło
one rozumieją się ze wszystkimi
przyciągają
błysk czystych oczu, silne
zdrowe włosy
w świetle słońca
zakochane w morzu, w płatkach śniegu,
w spełnianiu pragnień – dlaczego, słodki boże,
dlaczego stworzyłeś kurwy?
krążenie krwi
zaśpiewaj mi piosenkę, proszę –
pragnę leżenia i jedzenia malin
zaśpiewaj mi piosenkę, proszę –
pragnę śniegu i pragnę cukru
włóż dłonie do mojej głowy
wyszarp drące się sowy
poukładaj zwoje nerwowe
rozmasuj napięte punkty
nie dotknę Cię, nie dzisiaj.
dziś Ty mnie karm – malinami, pierzyną,
słodkościami z odpustu. wpompuj we mnie tlen,
zabierz dwutlenek węgla, zaśpiewaj mi, proszę –
śpiewaj
a później niech spadnie śnieg
