Bartosz Marzec – Trzy dla dwóch
- Mirek Drabczyk
- 3 dni temu
- 1 minut(y) czytania
Opowieść
Gdy następnym razem
odwiedzę rodziców
będzie jesień.
Siwe włosy
błyszczą na pyskach
naszych psów.
Weź na rączki
Najpierw chodzimy daleko.
Chodzimy po lesie, piachach, między zalewami,
do utraty tchu, poranki, popołudnia, wieczory.
Chodzimy całe, całe dnie,
a czarne, czarne oczka
rozświetlają nam drogę.
Potem chodzimy już krócej.
Świat zawęża się, topnieje jak lądolód.
Szybkie nogi już nie te, nie niosą same,
ale nie nosimy jeszcze
ufnych ciał naszych psów.
W końcu jednak, już teraz to widać,
zostanie tylko pas drogi przed bramą
oświetlony ostatnim światłem ulicy.
Granicą świata stanie się ogrodzenie,
a w spokojnych, ale zmęczonych oczach
pojawi się prośba.
Samotność
Dobrze, że ma kto
wyprowadzić psy.
Psa.
Sąsiad wyprowadzał dwie sunie.
Później widywałem go tylko
z jedną.
Tymczasem rośnie
w ciele naszej
Meli.
Tymczasem rośnie
w ciele naszej
Soni.
*
Mela odeszła 18 maja, Sonia – 25 września 2025 roku. Na zdjęciu Mela w środku, Sonia z prawej. W wierszach i między wierszami.

