Osobliwy
I
Wreszcie dostąpiłem zaszczytu
katharsis
Arystoteles opisał go w periodykach
rozweselającym atramentem
Wybucham kpiącą czkawką
tracąc pamięć (absolutną?)
aż po noc nieprzespaną
i dzień wymazany z życiorysu
II
Wreszcie dostąpiłem zaszczytu bycia
poetą przeklętym
Wojaczek opisał to w periodykach
atramentem rozweselającym
Wybuchając kpiącą czkawką
tracę pamięć (absolutną?)
aż po noc nieprzespaną
i dzień z życiorysu wymazany
III
Wreszcie dostąpiłem zaszczytu
apostazji
Proboszcz opisał mnie w periodykach
atramentem rozweselającym
Wybucham kpiącą czkawką
tracę pamięć (absolutną?)
w nieprzespaną noc
aż po dzień wymazany z życiorysu
Profanum
Zakonnica w negliżu
modliła się do Boga
pogrzebanego w krypcie
Okiem drapieżcy spoglądałem
na jej nieskazitelne ciało
Krwiste usta
szeptały „Ojcze nasz...”
w otchłań nieskończoności
Ukryty przed wzrokiem
naiwnie wypowiadanych słów
tworzyłem własną religię
ze szczątków upadłego Boga
Anonimowy akrobata
Mit słonecznego chłopca
towarzyszy mi
niezmiennie od zawsze
W stanie
bezwzględnej sprzeczności
z światłości w ciemność
splunąłem na szczęście
Za siebie
biorę pełną odpowiedzialność
bez ukrytych kosztów
Martwa perspektywa
Zostałem rzucony na szafot
literackiej perspektywy
bez tożsamości
opisu
wszelkich stosunków
interpersonalnych
Statystycznie
zalegałem
tak z pół wieku
aż cisną się na usta
z wyraźnym osłupieniem słowa
Myśli
Wielka Biała Polska
Zmierzch nastał
błyskawicznie
W takim razie
może
by tak złapać oddech?
Choć prawdę mówiąc
mógłbym ten wóz ciągnąć
bez końca
Ale koni żal
a trzoda chlewna
(której u nas pod dostatkiem)
strasznie leniwa
