Arkadiusz Aulich – wiersz
- Mirek Drabczyk
- 28 kwi
- 1 minut(y) czytania
Przedwiośnie
zmusiło zimę do zrzucenia futra
Dachowce różnej maści spadają na cztery łapy
mając w zanadrzu jeszcze po kilka żyć
Policyjne psy
węszą za ponętnymi suczkami
równaj! stój! siad!
a one mają to pod ogonem
Wroga nie widzą
ale czują
Wiatr
muska ich nozdrza
Nadciągają
ludzie bezdomni
naciągają przechodniów
którzy w panice gubią swoją godność
w tłumie
stają się anonimowi
lżejsi
jednocześnie nic nie tracąc
Na środku betonozy
młodzież zaciąga się świeżym powietrzem
choć moda się zmienia
to tytoń jest seksi
jak powiew majowych zmian
A ja z głową w chmurach
wysłuchuję śpiewu kosa
i czekam na rozkwit akacji
jaśminu lawendy
choć lubię także bez -
zabezpieczeń
przejść
w niedozwolonym miejscu
A zachód
myśli o bogactwie złóż na wschodzie
jako drzwiach percepcji do wspaniałego nowego świata
W umysłach zbrodniarzy kłębią się myśli
o nieograniczonym wszechświecie
Na skwerze
piękni dwudziestoletni Jehowi
wykonują syzyfową pracę
mrugnięciem przyciąga oko
jedna z nich
Zastanawiam się czy to tik nerwowy
zboczenie zawodowe
a może sobie dorabia
całą ideologię
