top of page

Arkadiusz Aulich – Kontrkultura w Stanach Zjednoczonych

  • Mirek Drabczyk
  • 1 dzień temu
  • 9 minut(y) czytania



Nie wznieciliśmy ognia
On płonął zawsze
Odkąd świat się kręcił 
Nie wznieciliśmy ognia
Nie, nie wznieciliśmy go
Ale próbowaliśmy z tym walczyć
[…]
Nie wznieciliśmy ognia 
Ale kiedy odejdziemy
Czy będzie nadal płonąć…. ?  
                           
                           Billy Joel


Dałem ci wszystko Ameryko
i teraz jestem niczym.

                     Allen Ginsberg


Dziki zachód

      Schyłek lat sześćdziesiątych definitywnie pogrzebał nadzieję na wolność. Przez kraj przetoczyła się fala zabójstw i skandali obyczajowo – politycznych. 
       Zabójstwo Martina Luthera Kinga  Jr. przyczyniło się do masowych protestów społeczeństwa afroamerykańskiego. Kilka lat wcześniej został zamordowany Malcolm X,  Afroamerykanin, który także walczył o równouprawnienie dla czarnoskórej społeczności. Kolejnym zamordowanym politykiem był Robert Francis Kennedy, młodszy brat wcześniej zamordowanego prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Na tym nie koniec. Wydarzenie, które wstrząsnęło opinią publiczną, to morderstwa dokonane przez członków sekty Charlesa Mansona na czwórce przyjaciół. Jedną z ofiar była Sharon Tate żona Romana Polańskiego. 
      To był także okres wielkich muzycznych pożegnań. Śmierć wirtuoza gitary Jamesa Marshalla Hendrixa, nie mniej utalentowanego gitarzysty The Rolling Stones Briana Jonesa, charyzmatycznej wokalistki Janis Joplin i rebelianta na miarę swoich czasów – Jamesa Douglasa Morrisona. Ta plejada wielkich muzyków rockowych odeszła w zaświaty z własnej nieprzymuszonej winy. Po latach zostaną umieszczeni w wiekopomnej trumnie o wdzięcznej nazwie klub 27. Powód? Wszyscy w momencie śmierci mieli po dwadzieścia siedem lat. 
      Początek lat sześćdziesiątych rozpoczął się od manifestów organizowanych przez studentów –  aktywistów. Koniec tej „barwnej” dekady zakończył się w podobny sposób. Manifestujący studenci na jednym z kampusów bostońskich zostali stłumieni przez gwardzistów, w wyniku czego czwórka z nich poniosła śmierć (wielu było rannych).                                    
      Wojna w Wietnamie rozkręcała się w najlepsze, pochłaniając rzesze młodych ludzi. Znany bokser wagi ciężkiej Muhammed Ali na znak protestu wobec wojny w Wietnamie i po odmowie odbycia służby wojskowej został zawieszony w prawach obywatelskich i pozbawiony możliwości pracy w zawodzie na pięć lat. 
     Kolejnym krwawym ciosem dla części Amerykanów był nowy prezydent Richard Nixon, który zabił wszelkie nadzieje na zmiany. Nie obyło się bez skandalu z jego udziałem, tzw. afery Watergate. 
      Wszystkie marzenia o wolności zostały pogrzebane. Manson nie doznał oświecenia przez LSD, tylko przez szaleństwo. Utwór ,,The End” zespołu The Doors jak nigdy dotąd brzmiał wymownie w stacjach  radiowych. To był koniec pewnej epoki, która zostawiła po sobie spustoszenie, ale… czy na pewno tylko tę negatywną stronę? Zależy, jak na to spojrzymy.

Ameryko, kiedy będziesz anielska?
Kiedy ściągniesz z siebie ubranie?

                             Allen Ginsberg


Zrzucanie ubrań, wyznaczanie granic    

      Lata sześćdziesiąte były niesamowitym zjawiskiem w dziejach całego świata, swoje wywody ograniczę tylko do Stanów Zjednoczonych. Nawet jeśli współcześnie zakłamuje się te lub je lekceważy, to trzeba pamiętać, że wydarzenia z tamtego okresu po części zmieniły świat. Warto nieustannie wracać do tamtego czasu i czerpać z niego jak najwięcej w kontekście dążenia do wolności w szerokim tego słowa znaczeniu. 
      U podstaw tych wydarzeń leżały: bunt, gniew, niezgoda na niesprawiedliwy porządek świata. Kontrkultura przyczyniła się do zmian politycznych, obyczajowych, społecznych, artystycznych, kulturowych, w sztuce, w literaturze, w muzyce, w dziedzinach nauki, a także w postrzeganiu wolności, wiary – religijności i w wyrażaniu swoich osobistych potrzeb.   
    Zaczęło się od strajków studentów, którzy nie godzili się na ograniczanie ich praw. Według  konstytucji mieli możliwość wypowiedzi – obowiązywała przecież wolność słowa. Przez kilka miesięcy walczyli z administracją uniwersytecką oraz z siłami porządkowymi Kalifornii. Można powiedzieć, że te walkę wygrali, dając wzorzec przyszłym pokoleniom. W późniejszych latach na ich podobieństwo tworzono różne grupy – aktywistów, artystów, studentów, którzy walczyli o swoje prawa. 
   Kontrkultura przyczyniła się do rewolucji komputerowej. Jej twórcy wywodzili się ze społeczności hipisowskiej. Nosili długie włosy, kolorowe ubrania, słuchali tej samej muzyki, brali kwas, żyli w komunach hipisowskich, uprawiali wolną miłość. Kontrkultura miała wkład w przemiany obyczajowe. Osoby o odmiennej orientacji seksualnej mieli dość ukrywania się przed amerykańskim systemem i tą częścią społeczeństwa, która ich nie akceptowała. Wyszły na ulicę, zaczęły domagać się swoich praw, które były zapisane w konstytucji. 
      Jednym z ciekawych wydarzeń tamtego okresu była historia sprinterki – Kathrine Switzer, która podjęła walkę o równouprawnienie. Wystartowała w maratonie przeznaczonym wyłącznie dla mężczyzn, czym wywołała niemałe oburzenie ze strony organizatorów. 
       Mniej znane wydarzenia z tamtej dekady, lub mało przytaczane, to historia dwóch psychiatrów – Franco Basaglia i Ronalda Davida Lainga, którzy mieli duży wkład w rozwój tej dziedziny. Nie godzili się na przetrzymywanie pacjentów w szpitalach udręki i dręczenie ich, traktowanie jak więźniów lub zwierzęta. Wtedy wydawało się to nierealne, niemożliwe, a jednak w jakiejś części dokonała się reforma.  
      
Jaźń niech będzie twoją latarnią 
Jaźń niech będzie twoim przewodnikiem
[…]
Ostrzegając przed radiami 
Które pojawią się 
Pewnego dnia 
I zmuszą ludzi 
Do słuchania automatycznych
słów innych…

                         Jack Kerouac 
                   
Bunt wyrażany poprzez sztukę   

      Człowiek bunt ma w naturze. W każdej epoce była jakaś jednostka lub grupa rebeliantów walczących ze skostniałym systemem. Można stwierdzić, że obie strony wzajemnie się uzupełniają. Nie byłoby buntu bez kajdan ograniczających wolność, i nie byłoby kajdan, gdyby ludzie się nie buntowali. 
       Jednym z narzędzi do walki z amerykańskim systemem była muzyka. Oczywiście nie tylko, także kinematografia, literatura, poezja, malarstwo, sztuki innowacyjne, jak performance – twórczość Yoko Ono, pop - art – twórczość Andy Warhola, i inne artystyczne formy. Mógłbym wymieniać tak w nieskończoność, ale chcę skupić się w tym momencie na samej muzyce, która była najistotniejszym sprzymierzeńcem i „motorem napędowym” dla  kontrkultury w tamtym okresie. 
        Muzyka tamtych lat była jak automatyczny karabin, wypełniona buntem, gniewem skierowanymi w kierunku establishmentu. Teksty utworów były nasycone ponadczasowymi hasłami: Make love not war, Get the hell out of Vietnam, Give peace a chance. Flower power.  
        Zaczęto tworzyć wielkie festiwale muzyczne. Jednym z największych i zarazem najważniejszych był festiwal w Monterey w Kalifornii. Wydarzenie odbyło się w dniach 16 – 17 czerwca 1967 roku. Festiwal zgromadził aż 200 tysięcy młodzieży i był zapowiedzią Woodstock. Przeszedł do historii z powodu oszałamiającego występu Hendrixa oraz Joplin. Miał też swoją drugą stronę medalu. Mianowicie organizatorzy mieli problem z porozumieniem się w kwestii finansowej. Zaznaczę, że wejście na festiwal było zupełnie darmowe. Prawdopodobnie spór dotyczył  pieniędzy od sponsorów na samą organizację wydarzenia. Podobno dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, a tym bardziej rebelianci. Jak widać człowiek jednak bywa istotą niedoskonałą, wówczas dążącą do doskonałości.
       Festiwal w Monterey miał za zadanie zjednoczyć młode społeczeństwo amerykańskie i uświadomić mu istotę wolności. Pogrzebać konserwatywny, oschły system i otworzyć „drzwi do percepcji” do nowego wymiaru. Był manifestem młodych ludzi. Z pewnością po części spełnił swoją rolę. 
       Festiwal w Woodstock, który odbył się 15 – 18 sierpnia 1969 roku na farmie Maxa Yasgura w miejscowości Bethel, miał wymiar głównie muzyczny. Wydarzenie to skupiło aż 400 tysięcy młodzieży i było już schyłkiem kontrkultury. Osobiście nazwałbym to podsumowaniem lat sześćdziesiątych. Najdobitniej widać to w momencie, gdy Hendrix odgrywa hymn Stanów Zjednoczonych przy prawie opustoszałej widowni, a po zadeptanym polu fruwa pełno śmieci.   


A kto nie umiał zasnąć, nim nie wymyślił granic?

                                              Leszek A. Moczulski 
                    
Amerykański (sen) zmierzch 

    Ameryka kojarzy nam się z dobrobytem z krajem, w którym dolary lecą z nieba jak przysłowiowa manna. Jednak jak się zderzymy z rzeczywistością, to amerykański sen staje się mitem. Jednakże nie jest tak do końca. Istnieje takie pojęcie jak amerykański sen i przekłada się ono na rzeczywistość, lecz  jest on dany wyłącznie ludziom przedsiębiorczym, twardym, odpornym na porażki, tzw. Rekinom, czyli osobom, które nie przejmują się losem innych i dążą do wyznaczonego celu. Kłania się tu makiawelizm – cel uświęca środki.
       Po drugiej wojnie światowej Ameryka była globalnym mocarstwem (militarnym), a obywatele dość zamożnym społeczeństwem. Czy naprawdę tak było? Właśnie nie do końca. Były to tylko pozory. Wielka Ameryka borykała się z wewnętrznymi problemami gospodarczo - ekonomicznymi. Z pewnością wszyscy wiedzą, co to jest pożyczka, a niektórzy może mieli przyjemność z niej z korzystać. Rząd Amerykański z ówczesnym prezydentem Harrym Trumanem na czele wpadli na pomysł pożyczki dla obywateli, bo aby uspokoić społeczeństwo, wystarczy dać mu pieniądze. Nieważne, że pieniądze były z kieszeni właśnie tychże obywateli.  
       Kolejnym pomysłem było wprowadzenie programu dwudziestu jeden punktów, które zakładały większy socjal, podniesienie płacy minimalnej oraz likwidację slamsów. Plan częściowo odniósł sukces, albo inaczej to ujmę, oddalił tylko Amerykę od bankructwa. Na problemach finansowych Stanów Zjednoczonych jednak poprzestanę. Skupię się na amerykańskiej kulturze, społeczeństwie i obyczajach. 
       Stany Zjednoczone po drugiej wojny światowej były krajem bardzo konserwatywnym, żeby nie powiedzieć purytańskim.
       Stany Zjednoczone mają olbrzymią  powierzchnię. Co za tym idzie – także wielokulturowość, wynikającą z historii tego dość młodego państwa. Problemy z którymi się borykały i nadal borykają są dość niezrozumiałe dla mnie. Ponieważ kraj, który został złożony z wielokulturowości, niszczy się od wewnątrz przez różnice kulturowo – obyczajowo – społeczne. Gdzie w takim razie jest miejsce na wolność, akceptację? Właśnie tu leży pies pogrzebany, i to dużych rozmiarów. Brak było właśnie akceptacji ze strony ówczesnego rządu (republikanie) i części obywateli. Przypomnę, że w tamtym okresie wyznawano tradycje rodzinne takie, jak: biały dom z ogródkiem, co najmniej dwójka dzieci, pies, kot, auto, pobożność. Wszystko po bożemu. Pewnie i w alkowie zero fantazji. Osoby z odmiennymi poglądami obyczajowymi – społecznymi i kulturowymi, byliby zagrożeniem dla takiego konsumpcyjnego stylu życia. Ogólnie panowała dyskryminacja rasowa, płciowa i klasowa, seksizm, ksenofobia itp...
     Cofnijmy się do lat pięćdziesiątych z racji tego, że już wtedy dochodziło do  manifestów, głównie artystycznych, scenicznych. Artystom było łatwiej zamanifestować swoją „inność”  lub o niej mówić poprzez sztukę. Moim zdaniem były to początki kontrkultury. 
       Więc podwaliny do rewolucji lat sześćdziesiątych miała masa artystów z lat pięćdziesiątych: literatów, muzyków, plastyków.
         Zatrzymajmy się więc w tym miejscu przy literaturze. Wśród czołowych postaci byli beatnicy. Był to ruch awangardowo – kulturowo – literacko – anarchistyczny. Głównymi jego przedstawicielami byli Allen Ginsberg, Jack Kerouac, Neal Cassady i William S. Burroughs. Odrzucali oni konsumpcyjny styl życia, rozczarowani wartościami pokolenia rodziców, drugą wojną światową, wojnę koreańską i zimną wojnę. Poszukiwali sensu życia w używkach i w podróżach. Jako autorzy stworzyli dzieła literackie, które przeszły do historii światowej literatury, a ich twórczość i zachowanie przyczyniły się do przemian, które zaszły dekadę później, i do powstania subkultury hipisowskiej. Wymienię trzy najważniejsze dzieła w dorobku bitników: Skowyt Allena Ginsberga, W drodze  Jacka Kerouaca oraz Nagi Lunch Williama S. Burroughsa. 
      W branży muzycznej także byli buntownicy, którzy wpłynęli na przemiany w USA. W latach pięćdziesiątych popularny był rock and roll. Tacy artyści, jak Elvis Presley, Chuck Berry, Little Richard, Buddy Holly czy Jerry Lee Lewis swoją obyczajowością i ekspresją muzyczną gorszyli konsumpcyjne społeczeństwo, a z kolei James Brown śpiewał, że jest sex maszyną. Moim zdaniem kontrkultura była zjawiskiem ewolucyjnym o tysiącach twarzy. 
    Bardzo ważnym, a nawet kluczowym czynnikiem w walce z amerykańskim systemem, paradoksalnie byli amerykańscy żołnierze.
Miliony obywateli patrzyli z pogardą na powracających weteranów. (Próbuję sobie wyobrazić siebie powracającego z wojny do kraju bez perspektyw, do kraju w którym jestem niemile widziany, pomimo że przelewałem krew za swoją ojczyznę.) Ten gorzki obraz Ameryki był wielokrotnie przedstawiany w kinematografii.      
    Amerykański żołnierz, był jednym z pierwszych buntowników, który uświadomił sobie zakłamanie kraju, w którym się urodził. Nie godząc się z tym obrazem, wielu z nich świadomie przystało do hipisów. Żyli w komunach hipisowskich, eksperymentując ze środkami  psychoaktywnymi. To także i oni byli jednymi z pierwszych prowodyrów, buntowników. 
 
Zamienianie gówna w róże.

                             Allen Ginsberg


Przejaskrawione lata sześćdziesiąte

    Dzień, w którym przerwano Amerykański sen, dla wielu konserwatywnych obywateli przeistoczył się w koszmar na jawie. 
      Na skraju parku Golden Gate w San Francisco na jednym z trawników trwała integracja poznawcza, czyli tzw. wolna miłość, a mówiąc dosadniej – orgia. W drugim końcu tegoż parku grupa młodych ludzi przyodziana w kwiaty, kołysała się w rytm muzyki folkowej, głosząc hasła: ,,równość, wolność, braterstwo”. Obok nich grupa hipisów zaciągała się jointami myśląc, że jakoś to będzie. 
     W tym momencie pozwoliłem sobie na dygresję, lecz nie jest to wynikiem niechęci do kontrkultury. Moim zdaniem wszystko zostało zaprzepaszczone przez zachowanie wymienionych przeze mnie środowisk. Nie piętnuję ich, ponieważ sam wyznaje swobodę i wolność, lecz to nie była droga do zwycięstwa.  Chyba że się mylę, i właśnie to było istotą kontrkultury. Jeśli tak, to nie miała ona szans na zupełne powodzenie. 
       Prawie wszyscy ludzie z ówczesnego środowiska sprzeciwiający się systemowi zażywali środki psychoaktywne: kwas, LSD, peyotl itp... W dodatku wzrosła przestępczość wśród wymienionych subkultur. Pojawiły się sekty na skalę ogólnokrajową. Komuny hipisowskie przyciągały przestępców, osoby z różnymi zaburzeniami psychicznymi, psychopatów, szarlatanów czy seksoholików, którzy na wieść o wolnej miłości czuli się jak ryby w wodzie.  Przecież nie każdy chciał kopulować z każdym, kto tylko się nawinął. W dodatku panowała hierarchia w komunach, która psuła całą ideę wolności i równości.  
     Młodzi ludzie odrzucając wartości rodziców, szukali nowych ideałów. Niestety było to wpadanie w skrajności. Granice między dobrem i złem się zacierały. Młodzi nie byli gotowi na szeroko idące zmiany. Przecież świat sam się nie ułoży. 
    Wszystkie niepowodzenia kontrkultury zweryfikowała rzeczywistość. Obnażyła słabe punkty wielkiego kolosa na glinianych nogach. 


 …i czekam 
na powtórne narodziny cudu 
i czekam na kogoś
żeby naprawdę odkrył Amerykę 
[…]
i czekam 
żeby Amerykański orzeł 
naprawdę rozpostarł skrzydła….

                    Lawrence Ferlinghetti                   

 
Wyjście alternatywne 

       Większość rebeliantów z tamtych czasów nie doczekała się odrodzenia kontrkultury, ponieważ życie jest zbyt krótkie i ma za dużo zakrętów, a „drzwi percepcji” nie zawsze prowadzą do oświecenia.  
       Kończąc swoje wywody na temat kontrkultury przytoczę słowa polskiego publicysty Stefana Kisielewskiego: To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać.  
  


ree

Arkadiusz Aulich (ur. 1979) – dramatopisarz, poeta, postmodernista. Autor czterech tomów wierszy oraz dramatu: Dom czystych myśli (2018), Odmienne stany świadomości (2019). Skądinąd (2021), Za siebie (2023), W formie (2025). Publikował w antologiach oraz czasopismach literackich: „Czas Literatury”, „Afront”, ,,Post Scriptum”, ,,Suburbia”, ,,Odra”, „Akant”, ,,eleWator”, ,,Format Literacki” , ,,Protokół Kulturalny”, ,,Moja przestrzeń kultury”, „Wydawnictwo J”, „Epea”, ,,Zeszyty Poetyckie”, ,,Wytrych”. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. 


     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page