Skarb 1
Jest możliwość, że na górnej
półce znajduje się
to, co się może i zgubiło i leży
zadowolone albo i nie, nic nam do
tego, choć właściwie zależy, jak na
to spojrzeć i czy aby na pewno
górna jest ta półka. Nieważne.
Ważne, że to jest (albo i nie) i skomle
o naszą uwagę. Choć nie wiadomo,
czy o uwagę, czy po prostu skomle
(zależy, jak na to spojrzeć)
i czy skomle, czy może jednak
wyje z taką mocą, że spadam w otchłań.
Tak, jest też możliwość, że
to się nam nigdy nie zgubiło.
Skarb 2
Mogę, owszem, zwalić ściany
(w poszukiwaniu ciebie) i znaleźć
komunijny święty obrazek,
Świętą Rodzinę
i Andrzeja, też świętego.
Dać nura w ich srebrne okręgi
potem mogę (w poszukiwaniu
czegoś).
Skarb 3
Można też zrównać dom (w poszukiwaniu
szczęścia) i wygrzebać ukryty skarb,
srebrny jak spokojne jezioro, bez rysów
i dramatycznych teatrów.
Sufit zostawić, niech wisi, jak wisiał.
Mój Święty Obrazek
W ’42 przyjęłam komunię przenajświętszą
po raz pierwszy. Napije się pani ze mną
wiśnióweczki z tej okazji? Ach, mamy już
’24? Sto lat! Poleję. Popatrz pani,
jak ten czas leci, myślałam.
To było wczoraj. Pierwsze imię
od chrztu jest Helena. A drugie imię
od biskupa nazywa się Zofia. Wypijemy?
Która to, już? Boże, jak ten czas,
dopiero
myślałam. A pani co wtedy porabiała?
Nie żyła pani? No, co zrobić, bywa i tak w życiu.
Czy to od pani ja ten dom posiadam? To wypić
trzeba z tej okazji. Od Niemca? Naprawdę,
będzie tu pani
miała nowoczesne wygody, tylko chałupę
zamieść. A ja do pieca dołożę – serce Jezusa
gorejące i wiśnióweczka niczego sobie,
ale maj zimny w kościele parafialnym.
Do tej pory
czuję w kościach ten krzyż, mój słodki Boże.
Koło
Otóż nie ma możliwości,
że wołam: „Hop hop! Na pomoc!”
Jeszcze czego! Sama wymieniam koło
siebie oddechy – raz, i jeszcze
raz, i jeszcze. A ostatni starczy na
zawsze, skoro się kończy świat.
