Alicja Dydyna – pięć wierszy
- Mirek Drabczyk
- 3 dni temu
- 2 minut(y) czytania
konopie to rośliny ruderalne
*zasiedlają podłoża przekształcone przez człowieka
pan filip pozdrawia ze szlaku
niedopałków –
niedobitek
niedopitek.
przykleja promile
do futra d’Afrique
takie tam futro d’Afrique
przesiąka
bo Geist tych okolic to tani spirytus
pan filip zmęczony wyskakiwaniem
z konopii
jakby ze styrty
startował na prezydenta
zżera klej spomiędzy słów
no bo znasz to
mówisz mówisz
potem wbija rym
i jesteś z tym rymem bezradny
pan filip dobiera obiekty
najlepsze –
chciałby istnieć tak jak one
myśli – to lato gorące z zazdrości
ja myślę my friend dear że
Styrta is burning że
można powoli d’Afrique
ewolucja na Tarczyński Arena
Jacek Sutryk stoi pośrodku
kabanośnego
boiska
kombinuje
jak tutaj Wrocław z połowy do 1
będzie musiał przejść przez ¾
ta długość ma zawsze pod włos
brwi Jacka Sutryka zastępują jaskółki
póki lecą na poranku
stabilne mimiki dobrze
nadają się do
budowy/kradzieży miasta
stabilnie nadają gniazdom
odblaski
gorzej rosnąć po południu
Sutryk trafia do fryzjera
,,Ojebcie mnie na Statuę Wolności”
Dubaj
w Dubaju nie znają czekolady z popiołem
myślą – Rosjanie z miłości zajęli Grünberg
w walentynki 45.
ogniem
całe wino spłonęło – za ciemno
było w piwnicach cywili
Choć zapałeczka by spojrzeć Ci w oczy
Odzieję cię Miła
Nadzieniem
w Dubaju myślą – popiół jest niebieski
skoro pistacja tak brzydko zielona
Oh Grünberg, tyś inna
Międzyzdroje, pod skalpem
tu słychać, od spodu biegają.
Bizony
tylko że to inne plemię
jadę obok, na chopperze
ale pamiętam nasz numer
kopyta. na blachach
więc mogę odpalić samplera
jest trochę jak krowa. Tatanka
kuśtyka na promenadach
koledzy chcą ubrać swe konie w madonny
wypraszam. odpalam samplera
Elektrotatanka
/
Jutro
gdy wyjdę ze sklepu
tam będzie czekać
mój bizon na smyczy
tak jak go zawsze czyściłem
i tak jak czyściłem swój język o bimber
tak zapomnimy o wszystkich zaocznych
rosołach, współlokatorach usiłujących
zapuścić dziś włosy na kozieradce
promenada wybiegnie
na autostradę
wbije nas pomiędzy góry
klaśnie prosto w mordę
słońcu
ruszą ciężarowe fury
pełne purée z kukurydzy
tyle kółek ile trzeba
żeby wpaść. po uszy. w pióropusze
/
zapamiętam, Międzyzdroje
zapamiętam, smaki lodów
te błękitne, te smerfowe
jak barwiły młody język
karuzelę z półksiężycem
jak toczyła
młodym
kręgiem
tak startował Blaue Reiter
oj dobrze falują mu biodra
na ekspres
mgła covidowa
– boję się dzisiejszego powietrza, kto wie czy Putin czegoś nie wpuścił?
patrzymy się w kamień na dnie
oddychamy tym co wtedy
tak zwiewaliśmy przed pandemią
zaćmieni widzimy
nic
nie będzie mokre
jak pierwsza fala

