Radosław Wiśniewski – Bany Ukraińskie (21)
- Mirek Drabczyk
- 2 dni temu
- 12 minut(y) czytania
Dzień 106. Sen mroczny
Śni się czasem sen mroczny. Zatrzaskują się kleszcze wokół kilku miast na Łuku Donbasu. Pęka obrona Siewierodniecka, sypie się reduta Lisiczańska, a Kramatorsk i Sławiańsk, które miały być redutami – zostają odcięte od reszty frontu przez obręcze zaciśnięte w okolicach Barwinkowa i padają po tygodniu zaciętych, acz rozpaczliwych walk. Rosyjska telewizja pokazuje kolumny jeńców, stosy zdobytego sprzętu, w tym sprzętu z darów NATO, przejęte magazyny amunicji, paliw płynnych, części zamiennych zgromadzonych dla długotrwałej obrony.
Na front ruszają ukraińskie rezerwy, ale raz złamany rygiel Donbasu sypie się na całej linii, a co gorsza od strony korytarza krymskiego uderzają przerzucone tutaj jednostki rezerwy, źle wyposażone, źle dowodzone, ale na tyle liczne, że przelewają się między punktami oporu regularnych sił ukraińskiej armii. Jakby tego było mało od czoła na Mikołajów uderza rosyjska 49 armia, podczas gdy zaskakującym rajdem kilkunastu lekkich jednostek do Mikołajowa wdzierają się niewielkie, ale świetnie wyszkolone grupy szturmowe specnazu i wagnerowców siejąc głównie panikę i zniszczenie.
Na Charków rusza znowu 6 Armia, a na wiele miast ukraińskich, które od kilku tygodni próbowały wracać do normalnego życia znowu sypią się rakiety, coraz starszych typów, coraz mniej kierowane, za to w dużych ilościach. W tych warunkach zostaje wydany rozkaz częściowej ewakuacji obrony na linię Dniepru. Pada jednak Mikołajów, walki toczą się o Krzywy Róg, Dnipro, Zaporoże. Znowu pojawiają się filmy kręcone z komórek przez mieszkańców miejscowości świadczące o tym, że rosyjskie załogi często gubią drogę, są wybijane do nogi, ale brutalne fakty są takie, że po stracie kilku brygad w Donbasie, ukraińska armia cofa się i to szybciej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Rosyjskie rakiety zaczynają trafiać coraz bliżej granic z Węgrami, Słowacją, Rumunią, Mołdawią i Polską.
Na początku lipca rosyjskie kolumny pancerne pojawiają się pod Połtawą i Kremenczukiem. Macron i Scholz zaczynają dzwonić na Kreml już trzy razy dziennie. Ostatecznie prezydent Francji postanawia podjąć desperacka próbę ratowania pokoju i rusza na pokładzie cywilnego jachtu do Petersburga, zostaje zatrzymany na granicy wód terytorialnych federacji rosyjskiej przez okręt ratunkowy i oblany pianą z gaśnic w czasie prób skontaktowania się z rosyjską załoga przez megafony. Te zdjęcia ogląda cały świat. Cywilny jacht ze schnącym prezydentem Macronem wraca do Brestu. Francuski prezydent zapada na zapalenie oskrzeli, tchawicy, płuc i krtani i nie może dłużej dzwonić. To znaczy może dzwonić, ale nie jest w stanie rozmawiać.
Rosjanie, tymczasem wzorem średniowiecznych Mongołów przeprowadzają jawne rzezie na opanowanych przez siebie terytoriach, aby zastraszyć resztę podbijanego kraju. Świat szybko zapomina o małej Buczy, Irpieniu, o Mariupolu, w którym jednak zacierano ślady. Obiektem rzezi staje się przede wszystkim zajęty w wyniku splotu desantu, czołowego ataku i wewnętrznej dywersji -Mikołajów. Rzeź trwa tak długo, że ostatecznie trzeba przysłać do miasta dodatkowe jednostki by wymienić całkowicie zdemoralizowane grupy 49 armii. Starym obyczajem sprawcy zbrodni zostają przerzuceni na inne odcinki frontu, gdzie giną, bowiem wiadomości o tym dziwnie szybko stają się publiczne.
Nowe oddziały, nowej 49 armii, gorzej wyposażone otrzymują jednak nagłe wsparcie z Naddniestrza - 4 słabe, źle uzbrojone, ale liczne zespoły brygadowe uderzają z Tyraspola rozbieżnie na Mikołajów i Odessę. Do tego dochodzi kolejna próba desantu, odparta z miażdżącymi stratami dla atakujących, ale skutecznie odwracająca uwagę. I znowu ataki rakietowe na silosy zbożowe, port, stare miasto. Desant morski zostaje udaremniony, ale od strony lądu z północy i wschodu na przedmieścia Odessy uderzają "brygady łachmaniarzy", jak nazywają ich mieszkańcy.
Wielkie miasta się bronią, ale powoduje to makabryczne straty wśród ludności, infrastrukturze. Walczy Połtawa, Dnipro, Krzywy Róg, Zaporoże, Kremenczuk. Wygląda na to, że kolejny raz fala najeźdźców rozbije się o ośrodki miejskie, o reduty, mimo wszystko.
Chociaż nie jest już tak jak w lutym, wszyscy widzą coraz wyższe koszty, media społecznościowe coraz bardziej przypominają słupy ogłoszeniowe z nekrologami.
Niemcy ogłaszają, że zwiększą pomoc wojskową dla Ukrainy i już w styczniu 2023 roku przekażą kolejne radary meteorologiczne oraz najnowsze modele wykrywaczy min. Oferują też od zaraz kilka samolotów transportowych i cztery kutry torpedowe, ale bez torped i osiem dodatkowych armat holowanych, ale bez zamków.
Lipiec spływa krwią. Zaczyna się sierpień. Wydaje się, że sytuacja została jako tako opanowana, kiedy świat obiegają zdjęcia jak z filmu science-fiction. Atomowe grzyby rosnące na niebie, jakby to były zdjęcia znad Hiroszimy i Nagasaki, ale rozdzielczość jest współczesna. Bomby, jak podkreśla agencja RIA Nowosti - niewielkiej mocy, spadły Perejesław, Czerkasy, Kremenczuk, Połtawę.
Niewielka moc tym razem oznaczała nie jak w przypadku miast japońskich 20, ale 150 kiloton. Świat jest wstrząśnięty. Jens Stoltenberg informuje, że w ataku nie został poszkodowany żaden kraj NATO, TVP Info poinformowała, że wśród ofiar nie było Polaków. Macron doznał zawału. Scholz wyłysiał do reszty.
Zanim ktokolwiek wymyślił zintegrowaną odpowiedź zachodu i jedenasty pakiet sankcji, ława uchodźców, tym razem dużo większa niż w lutym i marcu ruszyła ze wszystkich napromieniowanych terenów ku granicom Słowacji, Polski i Rumunii. Do Mołdawii już nikt się nie wybierał.
Bo w tym samym czasie "łachmaniarze" wdarli sie do Odessy urządzając kolejną rzeź cywilów na słynnych schodach, co filmowano z pełną premedytacją imitując sławne kadry z filmu Siergieja Eisentsteina.
Zupełnie nieprzypadkiem taktyczne pociski z głowicami jądrowymi trafiły Kamieniec, Czerniowce, Kołomyję przy granicy z Rumunią. Chodziło o to by spanikowane fale uchodźców skierować na granicę z Polską. Do tego zbłąkane, rzekomo, pociski rakietowe z głowicami konwencjonalnymi trafiły w Hrubieszów, Dorohusk, Przemyśl. Szkody nie były wielkie, kilku rannych, ale efekt został. Polski rząd zatroskaną twarzą premiera oświadczył, że wobec skażenia radioaktywnego do jakiego doszło na terytorium Ukrainy jest zmuszony zamknąć granicę. Pojawiły się pogłoski o przedłużeniu muru z Puszczy Białowieskiej w kierunku południowym. W Bieszczadach już w połowie sierpnia zaczęto znajdować zwłoki pierwszych uchodźców, którzy zmarli z wychłodzenia. Na przejściach granicznych dochodzi do dantejskich scen, straż graniczna używa gazu, armatek wodnych dla odgonienia tłumów, które w desperacji zaczynają rzucać w polskich funkcjonariuszy kamieniami.
Po tygodniu napięcia na granicy dochodzi w końcu do pierwszych incydentów z bronią palną pod Ustrzykami grupy uzbrojonych dezerterów z armii ukraińskiej zbrojnie otwierają sobie drogę przez granicę. Polska ogłasza mobilizację. Stan wyjątkowy zostaje rozszerzony na teren całego kraju. Dodatkowo za każde nieprzychylne komentarze pod adresem władz lub służb mundurowych wprowadza się karę pozbawienia wolności do lat 10 i przepadek majątku.
W tym samym czasie na ogarniętej nuklearnym chaosem Ukrainie front sypie się całkowicie. Pchane w postatomowe wyłomy siły rosyjskie wlewają się głębiej i głębiej. Nie bacząc na reakcję świata niewielkie nuklearne ładunki torują drogę kolejnym grupom szturmowym. Jeszcze w sierpniu pada linia Dniepru.
1 września do wojny po stronie Rosji włącza się Białoruś i kolumny białoruskiego wojska ruszają z Brześcia nad Bugiem wzdłuż granicy z Polską zagarniając magazyny z pomocą wojskową i humanitarną. Szack, Kowel, Łuck, Włodzimierz Wołyński.
W ogarniętym chaosem Kijowie dochodzi do gwałtownych ruchów politycznych, pragnąc uchronić resztę kraju przed zniszczeniami nowo-powstała Frakcja "Ocalenie" odsuwam na drodze zamachu stanu od władzy ekipę prezydenta Zełenskiego, a jego samego aresztuje.
17 września do Sarn przybywa były prezydent Wiktor Janukowycz i ogłasza Narodowy Program Odbudowy i Pojednania. Nawiązuje kontakty z przedstawicielami Frakcji "Ocalenie". Rosyjskie czołgi pojawiają się ponownie na przedmieściach Kijowa. Władimir Putin ogłasza publicznie, że jeżeli dojdzie do porozumienia z nowymi władzami Ukrainy więcej nuklearnych uderzeń nie będzie, że on sam nawet by nie chciał, bo przecież Kijów jest wspólna kolebką Rosjan i Małorusów i nie godzi się by dłużej oba odłamy tej samej rodziny trwały w wyniszczającej wojnie.
5 października dochodzi do podpisania Wielkiej Ugody Perejesławskiej między władzami Ukrainy a Rosji. Prezydent Zełenski zostaje przekazany rosyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości i oskarżony o zbrodnie wojenne w Mariupolu oraz Buczy. Trwają walki z - jak to określają polskie czynniki rządowe - "uzbrojonymi bandami ukraińskimi" na południowo-wschodnim pograniczu. Trwa budowa muru.
Władimir Putin ogłasza gotowość do resetu z krajami zachodu, ale za cenę uznania specjalnych praw mniejszości rosyjskojęzycznej w krajach Bałtyckich, wydania wszystkich "uciekinierów" z terytorium Unii Europejskiej oraz zadekretowania strefy zdemilitaryzowanej wokół Okręgu Kaliningradzkiego o szerokości stu kilometrów co w praktyce oznacza zdemilitaryzowanie terenów Polski i Litwy w tym Gdańska, Gdyni, Helu i Kłajpedy.
Prezydent Macron odzyskuje głos.
7 listopada 2022 roku rosyjska duma państwowa ogłasza nieważność litewskiej, łotewskiej i estońskiej deklaracji niepodległości od ZSRR i wzywa władze Rosji do objęcia mniejszości rosyjskojęzycznej parasolem ochronnym na wzór tego, jakim objęto mniejszość rosyjskojęzyczną na terytorium byłej Ukrainy obecnej Republiki Pejeresławskiej.
Rosja zezwala na eksport ukraińskiego zboża do Afryki w geście dobrej woli.
Kanclerz Scholz ogłasza w odpowiedzi na gest Rosji gotowość do rozmów "dobrej woli" jak to określa, w celu uzgodnienia ładu, który uwzględniałby istotne interesy federacji oraz Unii Europejskiej w przyszłości i zapobiegałby dalszej eskalacji sytuacji kryzysowych.
Turcja składa weto wobec rozszerzenia NATO o Finlandię i Szwecję domagając się wydania wszystkich obywateli "tureckojęzycznych" przebywających na terytorium państw skandynawskich.
Polski rząd oświadcza, że podpisuje wielomiliardową umowę kredytową z Chinami wobec złej woli Brukseli w kwestii zmian w polskim sądownictwie. Równolegle trwają zakulisowe rozmowy dotyczące wznowienia dostaw rosyjskiego węgla, gazu i ropy. Polski rząd wobec zbliżających się wyborów i inflacji sięgającej poziomu 45% dąży do osiągnięcia sukcesu w obniżaniu cen prądu, gazu i paliw na stacjach benzynowych. W 2023 roku - wybory. Wiadomo.
Coraz więcej ciał odnajdują mieszkańcy objętego stanem wyjątkowym Podkarpacia i Lubelszczyzny. W wielu miejscowościach pojawiają się mobilne krematoria.
W grudniu dochodzi do precedensowej rozprawy z oskarżenia publicznego. O rozpowszechnianie nieprzychylnych opinii pod adresem polskich służb mundurowych zostaje oskarżony niejaki Zenon Kałuża.
Zima. Noce stają się dłuższe, dni krótsze. Niektórzy z rozrzewnieniem wspominają swoje pandemiczne życzenia noworoczne, aby ten 2020 się skończył.
A przecież mogło być zupełnie inaczej.
Dzień 107. Sen jasny, wakacje na Krymie już niebawem
Wszyscy się zastanawiali, po co to robią. Przecież to nie ma sensu, ale ktoś tam widać wiedział w sztabie co robi. Kiedy na początku czerwca ukraińska armia poszła do kontrnatarcia na Siewierodonieck, większość analityków zbaraniała. No bo chyba raczej należałoby skracać front, odtwarzać odwody taktyczne, operacyjne. Ale ktoś wyczuł sytuację lepiej na miejscu. Wiedzieli, że tam Rosjanie się skrwawią. Ukraińcom nie chodziło o przebicie się dalej, ale o ściąganie do piekła jak najwięcej Rosjan, żeby próbowali odzyskiwać zdobyte raz i utracone ruiny, żeby ich wciągać w ten krwawy kadryl, żeby tracili perspektywę, żeby się zafiksowali.
W tym czasie po cichu były już tworzone rezerwy i ustalane szczegóły skoordynowanej akcji. Dyplomacje europejskie przygotowywały siódmy pakiet sankcji przeciwko Rosji, dyplomacja USA pracowała na forum ONZ próbując uzgodnić działania na rzecz przeciwdziałania głodowi na świecie i deblokadę portów na Morzu Czarnym. Równocześnie cały czas napływały zapasy broni, której nie widział Oryx ani inni specjaliści białego wywiadu. Niby nie były to wielkie różnice, gdy przyjrzeć się poszczególnym przypadkom, ale jednak Francja przekazała ostatecznie nie sześć, a osiemnaście haubic Caesar, Niemcy nie siedem, a dwadzieścia cztery Pzh2000 i do tego jeszcze doszły takie same haubice samobieżne z Litwy i Łotwy. Do polskich haubice "Krab" w liczbie 18 doszło drugie tyle brytyjskich AS90, a do norweskich M109 doszło kolejnych 36 z rezerw US Army. Do tego doszły Leopardy 2 ze składów armii holenderskiej, hiszpańskiej i szwedzkiej. Szybko też wyjaśniło się po co w Polsce wyprodukowano za dużo o dwa dywizjony samobieżnych moździerzy "Rak". To wszystko składało się w kolejne setki sztuk sprzętu. Setki.
Nie wszystko runęło na raz. Najpierw zaczęło się pod Chersoniem. Zamachy wokół samego miasta, wykolejenia pociągów, uporczywe walki na linii Inhulca, potem rzekome próby uderzenia na sam Chersoń na wprost z zachodu. Dwudzieste siódme bombardowanie Czornobajewki. Zamachy bombowe na siedziby kolaboracyjnych władz cywilnych. I nagle bam.
Zaczęło się od tego, że pojawiły się doniesienia o przerwaniu przez jakieś ukraińskie siły drogi P37 między Wasyliwką a Tokmakiem. Nikt nie umiał odpowiedzieć co tam się wydarzyło, poza tym, że słychać było strzały, że coś się dzieje. Nie było jasne czy to jakiś zagon, atak partyzantów czy dywersja. Dosyć szybko pojawiły się zdjęcia i krótkie filmy z zachodnich przedmieść Tomaku i wschodnich Wasyliwki, widać było nawały ogniowe filmowane z ręki przez niezidentyfikowanych żołnierzy. Potem pojawiły się zdjęcia identyfikowane jako miejscowości Kopani i Tarasiwka w nich kolumny czołgów w marszu na południe. Ukraińskich czołgów. Potem pojawiły się nagrania ukraińskich czołgów spod Michajłówki i przecięcia drogi E105.
W tym samym czasie Ukraińcy uderzyli też na wyłom Popasnej, Izjum, pod Chersoniem. Jakby nie chcieli dać poznać co w zasadzie chcą zrobić, jakby próbowali przekonać przeciwnika, że chcą uderzać wszędzie. Ale punkt ciężkości był tam, w najwęższym miejscu "korytarza krymskiego". Tam zgromadzono najlepszy sprzęt, ludzi, artylerię, udało się też stworzyć miejscowo parasol obrony przeciwlotniczej o czym boleśnie przekonali się Rosjanie już na drugi lub trzeci dzień po dokonaniu przez Ukraińców wyłomu między Wasyliwką a Tokmakiem. Helikoptery składały się w powietrzu jeden po drugim. Kilka Su-25 wróciło na lotniska uszkodzonych, kilka spadło. To znacznie osłabiło wolę walki rosyjskiego lotnictwa na kilka dni, i tyle wystarczyło.
Dopiero po upływie około 72 godzin udało się zidentyfikować kilka nacierających jednostek. Doliczono się dwóch brygad zmotoryzowanych, jednej odtworzonej zmechanizowanej i dwóch pancernych. W drugiej linii były dwie brygady lekkiej piechoty. Jedna związała się walką o Wasyliwkę, druga o Tokmak, podczas gdy siły główne weszły w przestrzeń operacyjną, ryzykując sporo wyjściem spod parasola własnej obrony p.lot.
Tego dnia padł Mołczańsk a rosyjskie oddziały zaczęto ściągać do obrony rejonu Melitopola. Ruch ten był opóźniany przez minowanie przez niezidentyfikowanych sprawców improwizowanymi ładunkami saperskimi wszystkich dróg między Chersoniem a Mariupolem, co powodowało, że wiele rosyjskich oddziałów nie wchodziło do walki w całości, ale poszczególnymi grupami. Szóstego dnia ukraińskie wojska rozpoczęły szturm Melitopola, przy czym w nocy z szóstego na siódmy dzień operacji doszło do spektakularnego desantu helikopterowego na południe od miasta i ataku na tyłowe oddziały obrońców, co w połączeniu z nocnym atakiem piechoty ukraińskiej dało taki efekt, że nad ranem miasto w zasadzie było w rękach armii ukraińskiej.
W czasie kiedy upadał Melitopol wysunięte zagony ukraińskie szły już w stronę Kachowki i pojawiały się na tyłach Tokmaka oraz Wasyliwki, które padły siódmego dnia operacji zwalniając znaczne siły do dalszych działań na skrzydłach.
I jak w dominie - przewrócenie jednego klocka ciągnie za sobą reakcje łańcuchową, tak i tutaj zdobycie Melitopola, przecięcie korytarza krymskiego i rozbicie wcale nie tak wielu grup bojowych federacji pociągnęło za sobą kolejne porażki i katastrofy.
Pierwsze zaczęły się ewakuować na wszelki wypadek kolaboracyjne władze cywilne. Nie zawsze była to ucieczka, czasem po prostu takie "zapadanie się pod ziemię". Nowych władz nikt, nigdzie nie mógł zastać. Znikały dokumenty, płonęły biura, na drogach pojawiły się cywilne samochody bez tablic. Kolejne eksplozje i pożary znaczyły poranki w okupowanych lub rosyjskich miastach - Bierdańsk, Rostów, Prymorsk, Symferopol, Kercz, Noworosyjsk, Rostów, Woroneż, Wołgograd. Na początku lipca upadła Nowa Kachowka, w zasadzie bez większego oporu ze strony Rosjan.
W połowie lipca, kiedy pojawiły się pierwsze zdjęcia ukraińskich wyrzutni rakietowych HIMARS - zagrożony z zachodu, północy i od wschodu wycofał się w ogólnym kierunku na Krym garnizon Chersonia wysadzając za sobą most, co i tak nie miało większego znaczenia bo wojska ukraińskie panowały na obu brzegach Dniepru. Pozostałe w zakolu rzeki jednostki rosyjskie skupione wokół Enerhodaru poddały się w drugiej dekadzie lipca, a armia ukraińska ruszyła z Melitopola w stronę Bierdańska a z drugiej strony wznowiła uderzenie z Charkowa na Kupjańsk. Kolejne dwie nowosformowane brygady wspierane artylerią i batalionami hiszpańskich, greckich i holenderskich leopardów ruszyły do ataku z Hulajpola w kierunku na Mariupol.
Rosjanie zaczęli ścigać na ten kierunek resztki swoich rezerw, w tym jednostki wycofywane prosto z frontu spod Popasnej, Grołowki, ale w tym samym czasie Ukraińcy ruszyli na Wołnowachę i temu już nie mieli czego przeciwstawić. Front się sypał. Kołdra robiła się za krótka.
Równolegle ONZ uchwaliło rezolucję przy wstrzymującym głosie Indii i Chin oraz nieobecności przedstawicieli Rosji, która ustanawiała strefę wolną od lotów na terytorium całej Ukrainy oraz korytarz morskiego transferu humanitarnego z Odessy do Bosforu pod kontrolą sił ONZ, z prawem do czynnej ochrony statków handlowych wiozących towary uznane za niewojenne takie jak zboże i inne produkty żywnościowe. W końcu lipca wszedł też siódmy pakiet sankcji ze strony UE.
Na początku sierpnia liczba wyeliminowanych żołnierzy federacji stracili życie w wojnie przekroczyła czterdzieści tysięcy. Władimir Putin ogłosił powszechną mobilizację w odpowiedzi na co masowo rozpoczęły się podpalenia biur werbunkowych w dużych miastach. Ponownie rozpoczęły się z początku skromne demonstracje by z czasem przybierać na sile.
Co gorsza jednak doszło do niepokojów na Kaukazie, gdzie w masywnym zamachu bombowym zginął Ramzan Kadyrow. Pojawiły się pogłoski o nowych bojownikach, którzy rozpoczynają trzecią wojnę czeczeńską daleko w górach. Gruzja zmobilizowała swoją niewielką armię stawiając ultimatum nieuznawanym republikom Abchazji i Południowej Osetii. Japońska Marynarka Wojenna omyłkowo, jak twierdziła, ostrzelała opodal Wysp Kurylskich rosyjski okręt patrolowy. Doszło też do incydentów na Morzu Czarnym gdzie francuska fregata wdała się w wymianę ognia z niezidentyfikowanymi niewielkimi jednostkami, próbującymi zaatakować jeden ze statków wiozących zboże z Odessy. Obie niezidentyfikowane jednostki zostały zatopione. Kolejne dwie zostały zatopione w następnych dniach przez pociski rakietowe Neptun. Doszło do pierwszych buntów wśród rosyjskich marynarzy w Sewastopolu.
Trzeciego sierpnia Ukraińcy zajęli Bierdańsk, kolejnego dnia ostrzelali pierwszy raz rakietami z HIMARS most krymski. Coraz częściej dochodziło na froncie do moralnego rozpadu jednostek rosyjskich. W sierpniu zaczęła obowiązywać no-fly-zone nad całą Ukrainą, doszło do kilku potyczek między amerykańskimi F-15 i F-18 a rosyjskimi SU-27.
Wreszcie 17 września ogłoszono, że Władmir Putin ustępuje ze względu na stan zdrowia. Media pokazały nowego prezydenta, nikomu wcześniej nieznanego Maksyma Szygajewa, majora FSB z placówki w Punta Arenas. Szygajew ogłosił, że cele operacji specjalnej zostały osiągnięte, a wojska federacji wrócą do garnizonów, a w zamian za to oczekuje sensownych propozycji pokojowych. W tym czasie nowa ofensywa ukraińska ruszyła od nasady półwyspu krymskiego napotykając na symboliczny opór. Wojska ukraińskie niemal bez walki zajmowały ruiny Mariupola., otaczały Donieck, w którym osamotnione do ostatniego boju szykowały się wojska DRL.
Wspierana przez NATO i ONZ ekipa prezydenta Zełenskiego postawiła jednoznaczne warunki - powrót do granic państwa ukraińskiego gwarantowanych memorandum budapesztańskim, reperacje wojenne i wydanie wszystkich oskarżonych o zbrodnie wojenne ukraińskiemu wymiarowi sprawiedliwości lub Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu.
Płonące budynki państwowych instytucji w federacji pomogły Szygajewowi w szybkim podjęciu decyzji. Nie na długo. Zdążył podpisać wstępny dokument rozejmowy w Rostowie nad Donem w październiku, ale już w listopadzie w czasie obchodów wybuchu rewolucji październikowej padł sam ofiarą zamachu, spadł ze stopni trybuny honorowej na Placu Czerwonym, z okrzykiem "towarzysze nie strzelajcie" i został znaleziony z butami upapranymi serkiem topionym Hochland oraz dziurą w czaszce, średnicy 7,62 milimetra.
Władzę przejął generał Dwornikow, oświadczając, że wprawdzie łączy się w bólu z rodziną prezydenta Szygajewa, ale jednak warunki wstępne pokoju w Ukrainie uwłaczały godności narodu rosyjskiego i on, Dwornikow będzie twardo negocjował lepszy pokój. Natychmiast jednak część wojska wypowiedziała Dwornikowowi posłuszeństwo. Zaczęła się pełzająca wojna domowa w Rosji znaczona lokalnymi buntami wojska, częstymi zmianami władzy, upadkiem gospodarczym i rosnącą rolą regionów i lokalnych gubernatorów, które to procesy miały za kilkanaście lat dać zupełnie nowy układ sił w Eurazji.
W tym samym czasie Aleksandar Łukaszenko zakrztusił się pieczonym ziemniakiem i zmarł mimo ofiarnej reanimacji przy pomocy wideł i szpadla. Nowe wybory w Białorusi jednoznacznie wskazały wygraną - Svitłane Cichanouską.
Ostatecznie pokój pozostał zaledwie porozumieniem rozejmowym, co jednak nikomu specjalnie nie przeszkadzało. W zasadzie bez walk wojska armii ukraińskiej dotarły do wszystkich granic sprzed 2014 roku. Nie wydano wprawdzie wszystkich zbrodniarzy wojennych, ale tym, którzy uniknęli procesu w tajemniczych okolicznościach zdarzały się przykre i niestety co do jednego - śmiertelne wypadki. Począwszy od banalnych wypadków samochodowych na prostej, suchej drodze po przypadkowe przewrócenie się na sto osiemnaście ustawionych na sztorc widelców z plastiku, czy samobójstwo poprzez postrzelenie się z kuszy do polowań podwodnych.
Cała Ukraina została objęta Wielkim Wschodnim Programem Odbudowy. Miejsce surowców, z których coraz mniej krajów na świecie korzystało - takich jak gaz, węgiel ropa w ukraińskiej gospodarce zajął recykling, nowe zielone technologie i turystyka. W tym historyczna. Na świecie zapanowała moda na ukraińską literaturę, muzykę, folk, malarstwo, desgin co wzmocniło przyznanie literackiej nagrody Nobla Jurijowi Zwadskiemu.
A potem pojechaliśmy na wakacje na Krym, tak jak obiecywaliśmy sobie wiosną 2013 roku.
Tak było. A może będzie? Kto wie.
Losy się ważą.

