Miłosz Biedrzycki (MLB) – pięć wierszy ( )(nieupragnione)koło roweru i mokra szyna(lecz skoro)poczucie zawieszenia w przestrzeni(ale) dokładnie na swoim miejscu(i)bez krztyny spinyprzez trzeń sunięcieszkołapodoba mi się jak mieszkańcy brooklynuuprzejmie ignorują istnienie manhattanu za rzekączy my musimy wciąż o tym jednym mieściena drugiej półkulipodoba mi się jak mieszkańcy łoniowejuprzejmie ignorują istnienie jadownikw muzyce naszego zespołuw muzyce naszego zespołupojęcie pomyłki nie funkcjonujesą tylko zbiegi dźwiękówmniej albo bardziej szczęśliwedziewczyna mówi do dwóch innychjuż ogarnęłam jak postępować z tymi ziomkamiale przejeżdża hałasi nie dowiaduję się jaknaprawdę nie zdarzyło się dziś nic fajnego?męczy i dręczy ojciec przedszkolakaaż tamten wreszcie mówibyło coś fajnego:wymieniłem się z kolegą za euforięnie chciałeś euforii? dopytuje ojciecnie no właśnie wymieniłem się za euforię czymś innyma to w porządkuco woliszkażdy z nas żył w swojej studnijedne były po prostu bardziej oderwane od innychniż inneco wolisz:fantomy udające migiczy migi domalowane w komputerze?prawdziwą obecność nieprawdziwych rzeczyczy nieprawdziwą prawdziwych?chudszą Jenny Connellyczy pełniejszą McGillis Kellya obie jako rozbudowane tło dla uczućprawdziwych do nieprawdziwości przebywania na delegacjina 118. piętrze w Carltonie-Ritzujamce w ziemikartonie z ryżuposzło wpięty stóp metrycznychsłabych w punktporozumieć słowamiktóre coś znacząnie tylko młócą powietrzechodzi otochwytanie chwilbadanie jesiennego światła Miłosz Biedrzycki (MLB)(ur. 1967) - pisze wiersze po polsku. fot. Ewa Kotarbińska
( )(nieupragnione)koło roweru i mokra szyna(lecz skoro)poczucie zawieszenia w przestrzeni(ale) dokładnie na swoim miejscu(i)bez krztyny spinyprzez trzeń sunięcieszkołapodoba mi się jak mieszkańcy brooklynuuprzejmie ignorują istnienie manhattanu za rzekączy my musimy wciąż o tym jednym mieściena drugiej półkulipodoba mi się jak mieszkańcy łoniowejuprzejmie ignorują istnienie jadownikw muzyce naszego zespołuw muzyce naszego zespołupojęcie pomyłki nie funkcjonujesą tylko zbiegi dźwiękówmniej albo bardziej szczęśliwedziewczyna mówi do dwóch innychjuż ogarnęłam jak postępować z tymi ziomkamiale przejeżdża hałasi nie dowiaduję się jaknaprawdę nie zdarzyło się dziś nic fajnego?męczy i dręczy ojciec przedszkolakaaż tamten wreszcie mówibyło coś fajnego:wymieniłem się z kolegą za euforięnie chciałeś euforii? dopytuje ojciecnie no właśnie wymieniłem się za euforię czymś innyma to w porządkuco woliszkażdy z nas żył w swojej studnijedne były po prostu bardziej oderwane od innychniż inneco wolisz:fantomy udające migiczy migi domalowane w komputerze?prawdziwą obecność nieprawdziwych rzeczyczy nieprawdziwą prawdziwych?chudszą Jenny Connellyczy pełniejszą McGillis Kellya obie jako rozbudowane tło dla uczućprawdziwych do nieprawdziwości przebywania na delegacjina 118. piętrze w Carltonie-Ritzujamce w ziemikartonie z ryżuposzło wpięty stóp metrycznychsłabych w punktporozumieć słowamiktóre coś znacząnie tylko młócą powietrzechodzi otochwytanie chwilbadanie jesiennego światła Miłosz Biedrzycki (MLB)(ur. 1967) - pisze wiersze po polsku. fot. Ewa Kotarbińska