w Zachariacie zrobiliśmy sobie przerwę
w miłości do ludzi
czas połykał beton
w betonie dogorywała natura
ludzie stadnie wyrzynali się
na słowa i na amunicję
nienawiść spijaliśmy z poranną kawą
i nosiliśmy do zamknięcia dnia
śniliśmy słodko
i to przerażało
działania w Zachariacie
podlegają kontroli
pośrodku niczego
postawiliśmy panoptikon
stoimy na straży szarzyzny
którą definiujemy
według aktualnych trendów
wypowiadamy się językiem bogów/szatanów
szlifujemy myśli
ustawiamy ambicje
starzejemy się
według dostępnych mód
wyprowadzamy ze słowników
tolerancję
tak
jesteśmy wolni
nad Zachariatem mocują się niże
szarość nie schodzi z ulicy w powietrzu rocznica śmierci i śmierć na kolejną rocznicę ty też masz most z którego chciałbyś skoczyć
kiedyś śmialiśmy się częściej w Zachariacie
dziś wpatrujemy się w wojny
i odliczamy klęski
śmierć grzybnia ciągnie się kilometrami
pędzi powietrzem
dojrzewa
wzejdzie którejś nadziei poza jakimkolwiek wyborem
opuszczone godziny nic nie tracą
może tylko smutek naszych starań
uciekamy bezkarnie w nagie ciała
wypalamy lepki dzień
przypadkowy hotel
w którym chowamy się przed szarością
ma pamięć spełnienia/niespełnienia
wypełnia się melodią obcych westchnień
mnoży namiętność
sensualna awantura
na zapachy oddechy
wrzaski milczenia
pędzi niezauważalnie do przeszłości
nasycony ranek
przywraca nas ulicy
pod stopami tabliczka
zapala oddech
tu w czasie II Wojny Światowej było getto
jeszcze kominy nie wygasły
pali w pamięci umieranie
a już barbarzyństwo dyktuje nowe rany
syryjski dzień gaśnie w chemicznym bezdechu
Ukraina w pyle i stali
śmierć zamiast deszczu w Jemenie
Kongo w przemocy
a spod kopuły meczetu w imię modlitwy karabiny
odmierzamy smutek
przez kilometry ludzkich cierpień
niebezpiecznie zbliżamy się
do granic odczuwania
ten świat w którym żyjemy
jest tym na który zasłużyliśmy?
w Zachariacie ludzie gubią się w bieli
na granicy zmarzliny w splocie straconego czasu umiera dziewczyna pod tym samym niebem w ten sam biały wieczór matki zbierają kończyny dzieci dzieci grzebią ojców ściana płaczu lepka od krwi
co czuję co czujesz co czuje co czujemy co czujecie co czują czułość pędzi z królami pasterzami do szopy do szopy gdzie się narodził zbawiciel odkupiciel
