Grzegorz Tomicki – Zdania i uwagi
- Miroslaw Drabczyk
- 26 sty 2024
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 30 sty 2024
Wydaje mi się, że to ostatnie pytanie
chyba za bardzo burzy powagę, którą
staram się jednak przemycać. Tak,
chodzi o ten wiersz z Bachem,
Schollem i Klarą. No ale właśnie w tym
rzecz, czy ja naprawdę przemycam.
Przepraszam, niech Pan wykreśli
słowo „naprawdę”, a wstawi „w ogóle”.
Bo przecież ja wszystko to piszę
śmiertelną – że tak to ujmę – powagą.
A z drugiej strony, drugim okiem widziane
wygląda na to, że kpię. Ale czyja to strona
i czyje oko? Tak, chodzi o ten właśnie
fragment. Przepraszam, niech Pan wykreśli
słowo „fragment”, a wstawi „moment”,
bo nie mówimy teraz o kawałku ciastka
z kremem, dziurką czy wróżbą ani
podobnych abstrakcjach, ale o czasie.
No więc chodzi o ten moment, kiedy padają
słowa – niech Pan zanotuje słowo „padają”,
bo jest akurat na miejscu – słowa o arii
Erbarme dich Mein Gott z Pasji
wg Św. Mateusza BWV 244, a na końcu
jest ta wątpliwość, że może jednak źle
się do tego zabieram – słowo „zabieram”
też chyba oddaje sporą cząstkę tej Rzeczy,
która tam jest – i wtedy jest ta powaga,
to znaczy wyraźnie się ją wyczuwa,
w każdym razie ja wyczuwam ją bardzo
wyraźnie, bo mogę mówić tylko za siebie,
ale przecież także do kogoś i o czymś,
niech Pan nie zapomina. A to już zupełnie
inna, powiedziałbym, interakcyjna, a nie
tylko moja prywatna czy wsobna sprawa.
Ale proszę sobie wyobrazić, że po słowach
„sam nie wiem, może źle się do tego zabieram?”
pierwotnie było jeszcze jedno pytanie:
„Przepraszam, mówi się BWV
czy BMW?”,
bo mnie to się zawsze nieświadomie
myliło, choć świadomie rzecz jasna wiem,
co jest czym. Przepraszam, a Pan wie
co to jest BWV? Bach Werke Verzeichnis,
kompletny katalog dzieł Johanna Sebastiana
Bacha stworzony przez Wolfganga Schmiedera,
wydany w 1950 r. w Lipsku, drugie,
rozszerzone wydanie ukazało się w 1990 r.
w Wiesbaden, w tym samym wydawnictwie
Breitkopf & Härtel, śmieszna nazwa, prawda?
Bo może się nieświadomie kojarzyć z hotelem
i właśnie w tym problem, gdzie powaga
miesza się ze śmiesznością a świadomość
z nieświadomością? Niech Pan zauważy,
że to są wszystko właściwie proste zdania
od serca, a w jakiś tajemniczy dla wszystkich
osób sposób zmieniają się nagle, w pewnym
momencie, w jakąś wielopiętrową, intelektualną,
a równocześnie emocjonalną zagadkę:
kto, z czym, do kogo i jak? Proszę zwrócić
uwagę, jak w poprzednim zdaniu działają
słowa „osób sposób”. Czy nie zaburzają
prymarnej, poważnej, świadomej narracji?
Przepraszam, proszę wykreślić słowo „prymarnej”
i wstawić „wtórnej”, bo ta prymarna jest
właśnie, tak mi się zdaje, stroną zaburzającą,
a nie zaburzaną. Zupełnie tak samo jest
z BWV i BMW: prymarne i wtórne,
poważne i śmieszne, Św i Nśw, co jest
mianowicie czym, i gdzie się w tym
wszystkim podziali Sholl, Bach, Mein
Gott i Klara, o którą się przede wszystkim
prymarnie rozchodziło, a ostatecznie
rozeszło? Z Bożą mocą użyte słowo
„ostatecznie” robi tutaj dobrą robotę,
ale ja bym je może zastąpił słowem
„Słowo”. Czyż Słowo nie było najpierw?
Ostatecznie mamy więc takie formacje
składniowe jak „przede wszystkim”, „ode
grzechu”, „zstąpiło Słowo”, „sąd ostateczny”,
„pomoc Boża” etc., czyli jednak wyrażenia
jakoś tam eschatologiczne, że tak to ujmę,
a nie przaśne wierszyki o muzyce dawnej
granej na instrumentach historycznych
w strojach z epoki. Ale czy według Pana
jest to dostatecznie ostateczne?
