top of page

Alejandra Pizarnik – pięć wierszy

  • Mirek Drabczyk
  • 27 cze
  • 3 minut(y) czytania


Noc

Niewiele wiem o nocy,
ale noc wydaje się wiedzieć o mnie,
więcej nawet, wspiera, jakby mnie kochała,
okrywa moją świadomość swymi gwiazdami.
Być może noc to życie a słońce — śmierć.
Być może noc to nic
i domysły o niej to nic
i istoty ją zamieszkujące to nic.
Być może tylko słowa istnieją naprawdę
w olbrzymiej pustce wieków
drapiących naszą duszę wspomnieniami. 
Lecz noc musi znać niedolę
pijącą z naszej krwi i naszych idei.
Musi rzucać nienawiść w nasze spojrzenia
wiedząc, że są pełne interesów, rozczarowań.
Ale zdarza się, że słyszę, jak noc płacze w moich kościach.
Jej ogromna łza majaczy
i krzyczy, że coś odeszło na zawsze.
Kiedyś znów będziemy sobą.


Kochankowie

kwiat
niedaleko nocy
moje nieme ciało
otwiera się
na delikatną pilność rosy


Ostatnia niewinność

Odejść
ciałem i duszą
odejść. 

Odejść
pozbyć się spojrzeń
ciążących kamieni
śpiących w gardle.

Muszę odejść
dość już bezwładu pod słońcem
dość już oszołomionej krwi
dość już kolejki do śmierci. 

Muszę odejść

Na co więc czekasz, podróżniczko!


W oczekiwaniu na ciemność

Ta chwila, której się nie zapomina
Tak pusta, gdy zwrócona przez cienie
Tak pusta, gdy odrzucona przez zegary
Ta biedna chwila przygarnięta przez moją czułość
Naga naga z krwi ze skrzydeł
Bez oczu, by pamiętać dawne lęki
Bez ust, by zbierać sok przemocy
zgubionej w śpiewie lodowych dzwonnic. 

Ochroń ją ślepa dziewczynko duszy
Połóż na niej swe oszronione ogniem włosy
Otul ją mały posągu przerażenia
Wskaż jej świat w konwulsjach u twych stóp
U twych stóp, gdzie umierają jaskółki
Drżące z przerażenia przed przyszłością
Powiedz jej, że westchnienia morza 
Zwilżają jedyne słowa
Dla których warto żyć.

Ale ta chwila spocona nicością
Skulona w jaskini przeznaczenia
Bez rąk, by powiedzieć nigdy
Bez rąk, by wręczyć motyle
Martwym dzieciom.


Przebudzenie

Dla Leóna Ostrova

Panie
Klatka stała się ptakiem
i odleciała
a moje serce oszalało
bo wyje do śmierci
i uśmiecha się za wiatrem
do mych majaczeń

Cóż pocznę ze strachem
Cóż pocznę ze strachem

Już nie tańczy światło w moim uśmiechu
ani pory roku nie palą gołębi w moich myślach
Moje ręce się obnażyły
i odeszły tam, gdzie śmierć
uczy umarłych, jak żyć

Panie
Powietrze karze moją istotę
Za powietrzem są potwory
które piją moją krew

To katastrofa
To godzina pustki niepustej
To chwila, by zasznurować usta
usłyszeć krzyk potępionych
kontemplować każde z mych imion
powieszonych w nicości.

Panie
Mam dwadzieścia lat
Moje oczy również mają dwadzieścia lat
a jednak nic nie mówią.

Panie
Dopełniłam swego życia w jednej chwili
Ostatnia niewinność wybuchła
Teraz jest nigdy albo wcale,
albo po prostu było

Jak to jest, że nie popełniam samobójstwa przed lustrem
i nie znikam, by pojawić się na powrót w morzu
gdzie czekałby na mnie wielki statek
z zapalonymi reflektorami?

Jak to jest, że nie wyjmuję sobie żył
i nie robię z nich drabiny
by uciec na drugą stronę nocy?

Początek zrodził koniec
Wszystko będzie się toczyć tak samo
Zużyte uśmiechy
Zainteresowane zainteresowanie
Pytania z kamienia na kamieniu
Gesty naśladujące miłość
Wszystko będzie się toczyć tak samo

Lecz moje ramiona uparcie chcą objąć świat
ponieważ nikt ich jeszcze nie nauczył
że jest już za późno

Panie
Wyrzuć trumny z mojej krwi

Pamiętam swoje dzieciństwo
gdy byłam staruszką
Kwiaty umierały w mych dłoniach
ponieważ dziki taniec radości
rozsadzał im serca

Pamiętam czarne poranki słońca
gdy byłam dziewczynką
to znaczy wczoraj
to znaczy wieki temu

Panie
Klatka stała się ptakiem
i pożarła moje nadzieje

Panie
Klatka stała się ptakiem
Cóż pocznę ze strachem

z hiszpańskiego przełożył Adrian Krysiak










Flora Alejandra Pizarnik (1936–1972) – argentyńska poetka, jeden z najwybitniejszych głosów poetyckich swojego pokolenia.

     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page