top of page

Grzegorz Tomicki – Frenezje 3

  • Mirek Drabczyk
  • 3 dni temu
  • 4 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 2 dni temu



Świątynia Salomona

Teraz kiedy dom się zawalił a według innych wersji został zburzony albo zniszczony przez nawałnicę a nowy jeszcze nie powstał nie odrósł od ziemi nie wyrósł spod gruzów i chwastów spod zwałów kamiennych złorzeczeń postawiłbym na zaaranżowanie prowizorycznej biblioteczki osadnika w leśnej przestrzeni życia gdzieś między reglem górnym a dolnym to jest na półpiętrze między piętrami gdzie zawsze łatwiej 

pozostać niezauważonym przeoczonym przez nagłe burze dopusty opady najprzeróżniejszych osadów istnienia oraz przez podtopienia które lubią nawiedzać nie tylko podgórskie okolice nawiasem mówiąc ostatnio widziano je w pobliżu Doliny Jordanu i Niziny Gangesu może to nawet te same egzemplarze te same przykłady niezasłużonych bądź nadprogramowych plag co w całej kulturze Zachodu koniec nawiasu gdzie zawsze 

łatwiej się ukryć aby poczytać wyimki z niezbyt udanej za to obfitującej w spektakularne ekscesy skróconej historii ludzkości choć prawdę mówiąc podobnie jak środowiskowa historia literatury niezupełnie nas ona dotyczy to znaczy nie wprost choć jej ładunek metaforyczny i symboliczny jest nie przebierając w ładownicy zabójczy gorzej gdy burze przychodzą bez ceremonialnych zapośredniczeń w postaci anielskich 

zwiastowań lub zdartych do kości konwencji gorzej gdy wali się dom z cegły wypalanej w diabelskiej kadzielnicy a gruz po nim zaczyna okalać zupełnie inna zagranica powiedzmy budowa Trzeciej Świątyni Salomona która razem ze Wzgórzem Świątynnym zajmie terytorium o wymiarach półtora kilometra na półtora jak podają wiarygodne instancje obszar ten będzie trzydzieści sześć razy większy od obszaru Wzgórza Świątynnego 

w czasach Drugiej Świątyni choć z drugiej strony Trzeciej Świątyni wysokość ściany Wzgórza Świątynnego wyniesie zaledwie trzy metry znacznie mniej niż miało to miejsce w okresie Pierwszej i Drugiej Świątyni aby mur nie przesłaniał piękna i splendoru Trzeciej Świątyni natomiast zewnętrzny dziedziniec przeznaczony będzie dla kobiet tak właśnie tworzą się luki w systemie symboli zaś w świecie realnym dziury 

między jednym domem a drugim.


Sigma

Mówią na mnie Człowiek-Litera konkretnie Sigma osiemnasta litera współczesnego alfabetu greckiego przy czym „Σ” to majuskuła „σ’ to minuskuła stosowana na początku lub w środku wyrazu „ς” zaś na jego końcu w dawnym greckim systemie liczbowym używano jej również do oznaczania liczby 200 ludzie działali na mnie przerażająco ludzie działali na mnie ekscytująco ludzie działali na mnie grupowo lub pojedynczo robiłem 

to samo chciałem się dostosować kobiety równie szybko mnie chciały co porzucały robiłem to samo z innymi z nikim mi dłużej nie było po drodze nikomu dłużej nie było po prośbie ze mną chciałem się przystosować stałem z bliźnimi w społecznej kolejce do adaptacji w dniu wkroczenia w dorosłość byłem mniej więcej na osiemnastym miejscu lecz potem spadłem o sto osiemdziesiąt cztery pozycje chyba źle policzyłem sto 

osiemdziesiąt dwie wszystko jest kwestią matematyki według statystyk byłem na przemian to majuskułą to minuskułą prężyłem muskuły w różnych miejscach wyrażeń występowałem jako kto inny to samo ze zdarzeniami z życia kochałem w pierwszej osobie porzucano mnie w drugiej a dochodziłem do siebie jako ten trzeci czyli zgodnie z procesem rozwoju ducha przez powstawanie i znoszenie przeciwieństw a także w myśl 

dialektycznej metody rozumowania teza antyteza synteza taka logiczna Trójca z tym że nigdy nie udało mi się połączyć w jakość wyższą od siebie samego nigdy się dostatecznie nie zintegrowałem w końcu przestało mi na tym zależeć obecnie egzystuję w świecie mechaniki kwantowej jak jestem małą literą to jestem wielki jak występuję w środku wydarzeń to nie ma mnie na początku ani na końcu nie występuję natomiast przeciw 

żadnej sprzeczności jestem rażąco bezsprzeczny może w końcu się komuś spodobam może w końcu spodobam się sobie ostatecznie na jedno wychodzi to znaczy taki mam plan że w końcu wyjdzie że ktoś w końcu zechce mi towarzyszyć nie licząc na prerogatywy emocjonalne pożyczki ani w ogóle żadne rachuby żadnych piętrowych ani kombinowanych obliczeń same czyste proste oblicza zresztą niech stracę ostatecznie 

wystarczy mi jedno.


Dead man talking

Wiele lat temu czułem mdłości i teraz też mnie przyprawia ten film w którym Jean Paul gra czystej wody debila co to przypadkowo kradnie samochód przypadkowo znajduje rewolwer przypadkowo strzela do gliny przypadkowo naciąga przypadkową dziewczynę przypadkowo robi to z inną a w końcu nieprzypadkowo do niego strzelają a ten nagle zdziwiony zaplanowaną z precyzją kulminacją w postaci 

szablonowego zwrotu akcji można powiedzieć kumulacją napięcia miesiączkowego bo przed- było wcześniej w ogóle wszystko już było jak mówi Czołówka co za amatorszczyzna zabijanie to sprawa poważna osobiście nigdy się przy robocie nie śmiałem nie tylko z szacunku dla ludzi głównie dlatego że potem trzeba z tym żyć a ze śmiechem jest trudniej chyba że jest się debilem jak nie przymierzając 

Belmondo kto by pomyślał niby zawodowy komediant a wszystko partaczy najgłupiej wyszedł mu ten mało poważny pijany truchcik po bruku jakby go bies w dupę ukąsił a nie skosiła sroga kostucha umieranie to sprawa poważna jak osiemnastka i andropauza zdarza się tylko raz w życiu à propos podobno słowo debil jest zakazane co za debilizm zupełnie jakby nieużywanie słowa debil zmniejszało liczbę 

debili na świecie aż tracę ze śmiechu dech à propos podobno ten film coś zrewolucjonizował nie wiem co na pewno nie metodę wysyłania ludzi na tamten świat znam lepsze choć nikomu nie pokazuję à propos nie wiedziałem że tamten świat nie istnieje a to ci heca dowiedziałem się dopiero ostatnio ogólnie nie mam zastrzeżeń źle na tym nie wyjdę zabijanie to sprawa poważna a nie rymowane wierszyki o transcendencji nie wsiowy 

slam przypomniałem sobie że ten film dla młodych dorosłych podobno zrewolucjonizował sztukę filmową co za debilizm to tak jakby bicie piany zrewolucjonizowało sztukę bicia piany nic z tego nie wynika a urobić się trzeba po pachy chwała Bogu film krótki a na nas już czas wszystko już było chodźmy się napić ja gadałem ty stawiasz albo zróbmy inaczej w drodze wyjątku dam ci potrzymać klamkę a ty mi otworzysz 

drzwi powiem ci jak tam jest. 









Grzegorz Tomicki – doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Opublikował tomy wierszy: Miasta aniołów (1998), Zajęcia (2001), Pocztówki legnickie (2015), Być jak John Irving (2017), Konie Apokalipsy (2021), Piekło jest wszędzie (2023), Sto kilo kości (2023), Liryka drogi (2024) oraz monografię naukową Po obu stronach lustra. O twórczości Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego (2015). Autor artykułów naukowych z zakresu literaturoznawstwa, historii, psychologii i socjologii. Mieszka w Cieplicach.






     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page