top of page
Czy dusza wtedy wzlatuje, kiedy człowiek czuje się i zachowuje jakby był uskrzydlony? Z Jankiem było tak, że ciągnęło go do góry. A dokładniej, ciągnęło go w góry. Najpierw było chodzenie po Tatrach. Potem przyszła kolej na wspinaczkę skałkową. Jak mówił, pierwszy raz wspinał się jeszcze jako 12-latek, w harcerstwie. A potem jakoś to poszło. Pasja.
Odnalazł się jeszcze tego samego dnia, kiedy przedstawił mi swojego syna, Kamila. Gdy ściskałam rękę młodego chłopca, zobaczyłam w nim właśnie owo „coś”. Ten sam szelmowski uśmiech, te same, jakby kocie ruchy i tembr głosu, kosmyk odsuwany z czoła takim samym, jak u jego ojca niegdyś, gestem. Dusza wzlatująca, zdaje się, beztrosko i zupełnie nie wiadomo jak, wpadła w ciało tego chłopca.
Wraz z tą duszą, w tajemniczy sposób przeniesioną, przeszła na Kamila ojcowska miłość do gór, do wspinaczki, a jednocześnie także brak lęku i absolutne lekceważenie dużej wysokości. Kamil tak jak ojciec, był alpinistą.
bottom of page
Comments