Weronika Pawlik-Kwaśniewska – Sidari
- Mirek Drabczyk
- 27 cze 2024
- 1 minut(y) czytania
Sainte-Victoire
autostrada falowała w mlecznym świetle
kłusowaliśmy pod pokrytym chmurami niebem
muzyka opływała nas leniwie parnym popołudniem
nierzeczywista byłam przed masywem skał
starszych od naszych kości
doliny pozostawały uśpione
ponieważ zabrakło dla nich słońca
i nie zadzwonił żaden kościelny dzwon
w zwierciadle dnia widniała tylko Sainte-Victoire
niepokalana niczym czyste płótno malarza
chociaż zanurzona w barwach tak nieuchwytnych
przy wietrze
Kościół w Cassis
usypiał mnie cień rozśpiewanych drzew
byłam dziecinna wśród pełnych kwiatów
a potem szliśmy po wiekuistych posadzkach
ku przybranym złotem ołtarzom
krzyże lśniły blaskiem świec zapalanych u bram Nieba
dłonie mówiły tak wiele
staliśmy razem
to tu mieszkasz Boże
w tym kościele z imionami zmarłych żołnierzy
słyszałam w nim tylko śpiew cykad
niech nas po śmierci zabierze
(z tomu Wielka niebieska woda)
4 . Pierwszy list miłosny
Kochany,
powinniśmy być zawsze razem, tu i wśród zieleni południa Europy śnić, kochać, rozmawiać. Niedawno kwitły drzewa, słońce świeciło nam w twarz, bzyczały pszczoły przyssane do kwiatów niczym dzieci do piersi matek. Na moim biodrze usiadła duża mucha. Dotyk twoich palców był prawdziwy i zbyt ulotny.
9 . Sidari
Pośrodku wyspy widziałam morza zieleni. Wszystko było tak żywe: winorośl kipiała, drzewa oliwne lśniły w słońcu, przed maciupkimi domami siedziały całe rodziny. Życie odurzało. W Sidari turyści obsiedli klify, dzieci i dorośli brodzili w wodzie, rdza pokrywała ustawione na dachach pustostanów neony. Kiedy spaliśmy na plaży, przy szumie barowych wentylatorów
odeszło ostatnie lipcowe popołudnie.
(z tomu Pełnia lata)
