Urszula Morga – pięć wierszy
- Mirek Drabczyk
- 29 maj
- 2 minut(y) czytania
minu/ta ciszy
boli kiedy giną endemity
ludzie specjalnej czułości
zwierzęta, których mowy
nie dane nam było zrozumieć
rośliny, o istnieniu których
nie mieliśmy bladego pojęcia
dzikie plaże, gdzie szum morza
nie musiał nikogo przekrzykiwać
lasy bez sideł, pola bez upraw
literackie czasopisma, których
ostatnie wydania
kurzą się w bibliotekach
a my już nie zdążymy
nic w nich opublikować
boli kiedy giną endemity
coraz częściej celebruję
życie minu/tą ciszy
kultury bakterii
inwazyjne gatunki,
które zagrażają rodzimym,
należy eliminować
wszelakimi sposobami
powiedział mężczyzna
którego ego wypełniło
cały wagon pociągu
relacji Gdynia - Katowice
patrzę na moje dłonie
na nich miliardy lat istnienia
a długość życia całego pokolenia
trwa zaledwie godzinę
oto uczę się pokory
od kultur bakterii
bez znieczulenia
zoperuj mnie
bez znieczulenia
pozwól poczuć
jak staję się
gorszym gatunkiem
podziel moją tuszę
na elementy
daj doświadczyć
polowania, zjadania
zapnij na łańcuch
wydój, zedrzyj skórę
a potem wybudź mnie
ze świata, w którym
zabija się dla satysfakcji
nie przetrwania
wie/rzę
skaczę wzrokiem po gałęziach
szukam schronienia
w ciasnej dziupli szpaka
uważnie śledzę jak wiatr
zaplata wierzbom warkocze
niespiesznie liczę
i kataloguję igły na sośnie
ślimaczę się po pniu topoli
zostawiając na korze
lepką linię życia
a potem spadam jak kasztan
roztrzaskując się o ziemię
by pęknięta skorupka
odsłoniła delikatną prawdę
że wie/rzę wyłącznie w naturę
człowiek/człowiekowi
moknę
choć nie pada
przemakam
od łez
z tęsknoty
za światem
gdzie człowiek
człowiekowi wilkiem
nie człowiekiem
