chmara
garnki pokrywki i kubły
orkiestra niedobitków
pejzaż wsiąknięty w hałdy
kiedy ktoś wyrzuca pamiętnik
szukasz straty w walkach ulicznych
piszczel przyświeca jak instrument
chmara wyobrażeń wznosi się
na głos Toma Waitsa
połów
podobno gdzieś w niebie
jest przerębel przez który
łowi się ludzi jak agentów
świeża krew potrzebna od zaraz
krzyczą umarli zsyłając karawan
podobno mają haka na ławicę
ludzi uciekających jak korposzczury
acid jazz
pogłos przechodzi w jazgot
na widok owadzich oczu
gatunki łączą się pod gzymsem
kamienicy żuwaczka wszystko chwyta
od miejskiej legendy po partię skrzypiec
odwłok kołysze się w rytm muzyki
cierpki smak trąbki to syk pod językiem
powietrze jest jak strzał bez tłumika
rejestr
śpiew zaczyna schodzić
w nieludzki rejestr
śmierć powleka wszystko
trzeba się podczołgać
by zobaczyć jak kwitną
ofiary pierwszej wiosny
proces już przetacza beczki
król pleśni ma wszędzie
blisko ze spiżarni
w pędzie
zarzucony projekt osiedla
wygląda jak zwieżowiec
który wchłonął wszystkie fikcje
pod każdym numerem inna piosenka
w pustostanach odzywa się
Billy Corgan jak przewodnik
opowieści nie mogą znaleźć puenty
na blokach słychać przester
Prezentowane wiersze pochodzą z tomu Dziwniej nie będzie (Wydawnictwo Kwadratura, 2023).
