top of page

Tomasz Hrynacz – pięć wierszy


Grzechot

Co uda się wskórać, kiedy sekunda upłynie?
Mieć papiery na rewanż i odrobić straty. 

Kapka mrozu. Niska centra obłoków. Dla krewkich bezśnieg. 
To będzie historia! 

Słońce we wnykach. Zygzak burzy bez huku.

Ile szorstkiego koloru w darowanym życiu?  

Obstawić pięć minut i mieć przebojową dniówkę. 
Pobierz apkę. Zmień domenę, niech ci lekką będzie.

Ziemia grudą wchodzi do gardła, odłogiem zapuka w niebo.

Na klęczkach jako żywa.


Poświata w skrajni

świadkiem, w przededniu w niebieskiej ułudzie. 
Tyle co nic, tyle co wszelki duch: 

skrzy się rozwłóczony, przemożny sen. 

Pół tonu ostrzej, ciut jaśniejszy wiew, co generuje obłe tło: 

niewzruszony patrzy okiem wzruszonym. Swoje przegryza wargi, 
więc jak ma ustać w lepkim słowie?

Do rozpoznania uprzednie wcielenia, gdy mara się gości. 

Ich zliczyć, parami spisać na wiatr.

Tak idzie mgła w podarku po żmudnej przechadzce.
Od brzegu do brzegu po zbłąkany las. Po siódmą górę.

I taki zbór w służbie. Niemądry. 

Wciąż ma czelność i skacze na chmurze.

Się wie: zjawiskowy rajd do rytmu w zaświecie. 
Kto inny by śmiał? Się tak łzami weselił?

Stąd centymetr po centymetrze ku niecnej wieczności.

Prześnisz obczyznę! Fraktal serca? Już się nie ślepi!


Milimetr, dwa

i proch zmiesza się z krwią 
niebo puchnie wierzchem jak ziołowy napar
temu nierad okulały starawy księżyc

musowo mieć słuch na miriady drzazg
i wiedzieć co wskroś uwiera serce
 
zdarza się mówić zgrzebne rzeczy
ryt slajd słońce życzliwe w przeskoku

to tyle? to aż!

raz po raz raz zima wchodzi w nas 
po kryjomu


Zszedł był 

zmierzch pod ziemię, pęcznieją widoki 
skądinąd rzęsi deszczyk rzęsiście 
prószy śnieżek puszyście
nie widzę powodu tłumaczyć 
co na przykład z gradem 

gdzie ma leże 
czy jest w ruchu
czy ściele się gęsto

jak trup



Pięć gwiazdek Negresco

zapomnij, na spokoju 

linie topograficzne na wokandzie 
przewiew mgły w kwaterze bez doku

noc
na torach w polach przy rogatkach
bez światła

Bóg z szyldziku świadkiem: bazgroł lepi się z gwiazd

zastąpić dźwigar i pchać, uprawiać bycie

budzić się bez łkań









Tomasz Hrynacz (ur. 1971) - poeta. Wydał m.in.: Zwrot o bliskość (1997), Partycje oraz 20 innych wierszy miłosnych (1999), Enzym (2004), Praski raj (2009), Prędka przędza (2010), Przedmowa do 5 smaków (2013), Noc czerwi (2016), Dobór dóbr (2019), Pies gończy (2021). Ostatnio ukazał się zbiór Lallen (2023). Jego poezja została przetłumaczona m.in. na angielski, chorwacki, czeski, francuski,  kataloński, niemiecki, rosyjski, serbski. Mieszka w Świdnicy Śląskiej.
fot. Katarzyna Hrynacz
bottom of page