Przy stole kreślarskim, pod charakterystyczną, designerską lampą,
zupełnie nowe obiekty ataku rakietowego nabierają kształtu.
Wystarczy, że jedna osoba zacznie coś zrobić,
i potem nikt już nie wie, co zrobić z rękami.
Ktoś niekompetentny bierze się za pisanie historii,
o której nie ma pojęcia, i na tym z grubsza polega cywilizacja.
Kellogg’s
Will Keith Kellogg, praktykujący wegetarianin zatrudniony w sanatorium
w Battle Creek, pewnego dnia nie dopilnował gotującej się pszenicy,
która zamieniła się w papkę. Ponieważ nie mógł pozwolić sobie na wyrzucenie
zawartości garnka, próbował ją uratować poprzez rozwałkowanie. Po wyschnięciu masa podzieliła się na płatki, które bardzo zasmakowały pensjonariuszom, jadającym zwykle gotowane, niesolone warzywa, których cechą nieszczególną miały być właściwości neutralizujące popęd seksualny.
Następna próba, już celowa, z rozgotowywaniem ziaren kukurydzy, dała jeszcze lepszy efekt. Pacjenci, którzy opuścili sanatorium, zaczęli zamawiać korespondencyjnie ulubione płatki zbożowe. Will Kellogg, ukończywszy raptem sześć klas, odbił swój ślad w świecie
i zamienił złociste ziarna kukurydzy w prawdziwe złoto, choć wcześniej
musiał jeszcze powstrzymać brata przed dodaniem do produktu
szczypty soli i odrobiny cukru, które mogłyby skutecznie zmniejszyć
Pamiętajmy jednak, że niektóre wynalazki upowszechniają się znacznie skuteczniej, gdy tylko na chwilę zapomnimy o idei stojącej za ich powstaniem, np. pozwalając sobie wsypać do miski
płatki miodowe wraz z garścią orzechów i suszonych owoców.
Ilustracje, złote zdobienia
Oficjalnie wszyscy są podekscytowani.
Mężczyzna o nieregularnym, plamistym zaroście
namawia mnie do wykorzystania asymetrii rynku.
Nic w tym filmie nie jest prawdziwe.
Cały urok poszukiwania siebie w odległych krainach opiera się
na możliwości powrotu w razie niesatysfakcjonujących rezultatów.
Spróbujemy rozchodzić ten ból zęba.
Jeśli na miasto przez noc spada miesięczna suma opadów,
to jest w tym jakaś ponura efektywność. Prowadź, konsekwencjo.
Słońce to solarium dla ludu
Podczas obrotu Ziemia lekko się chybocze.
Podszewka płaszcza planety pokrywa się wzorkami
przypominającymi łowickie. Z zewnątrz miękki flausz.
Każdego dnia borykamy się ze skutkami
optymistycznych założeń. Przeciętny miliarder
po wielu latach na szczycie cierpi z powodu niedotlenienia
i przewiania uszu, dlatego szukamy sposobu, żeby ten szczyt
dla jego dobra jakoś zniwelować. Potrzebujemy synonimów
Częściej słyszymy o skokach, niż faktycznie skaczemy.
Trzech facetów mieszkających w Warszawie i czwarty,
który do Warszawy codziennie rano dojeżdża z Piaseczna,
decydują o tym, że moje życie będzie tematem zastępczym.
Peryferyjne lokalizacje pozwalają na swobodne projektowanie
retroutopijnych wizji urbanistycznych. Mamy więc getto
dla młodej klasy średniej, bo musimy być przygotowani
na jej ewentualne pojawienie się na szachownicy.
Płot od A4 do H4, plac zabaw na B3, tuż obok
zajmującej pole C3 altany śmietnikowej.
Deweloperzy posuwają świat do przodu
żołądkami swoich akcjonariuszy.
Limitowany drop produktów spożywczych brzmi awangardowo,
ale to codzienność znajdująca się w zasięgu spaceru.
Wypożyczalnia wyrobów cukierniczych pozwala poczuć,
jak to jest mieć ciastko, ale nie pozwala go zjeść.
Tomasz Bąk (ur. 1991) – kolektyw schizofreniczny, autor ośmiu książek z wierszami, jednoaktówki Katedra (2019) i zbioru paraesejów Fiszki (2023). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w kategorii debiut za tom Kanada (2011), Poznańskiej Nagrody Literackiej – Stypendium im. Stanisława Barańczaka za tom Utylizacja. Pęta miast (2018), Nagrody Literackiej Gdynia za poemat Bailout (2019) i Nagrody Literackiej m. st. Warszawy za tom O, tu jestem (2021). Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim. fot. Kinga Wójcik
Comments