top of page

Rafał Skonieczny – dwa wiersze



Wypożyczalnia kaset video he-man 

ponieważ nie poznałem innej miłości 
przekraczałem torowiska, w butach miałem pluchę 

przeskakiwałem z podkładu na podkład pod nieczynnymi trakcjami, 
przysypiałem na stojąco w przesmyku wahadłowych drzwi dworców 

głodny jak pies, moczyłem nogi w kanale i zwieszałem je z wagonów 
dawno uśpionych składów towarowych 

ponieważ nie poznałem innej miłości 
wpuszczałem do płuc święte powietrze węzłów kolejowych 

szamotałem się w ciemności mojego pokoju spragniony ulewy, 
potopu, gwizdu apokalipsy 

ponieważ nie poznałem innej miłości 
milkłem na dni, tygodnie, miesiące 

wierzyłem w cuda oraz bezinteresowność natury,  
w rzeki gęste od materacy i żagli 

chciałem tylko, żeby wróciło to, co jeszcze nie przeminęło, 
a huczne, rozświetlone noce zajęły puste miejsca po miejscach  

stojąc w komunijnym szeregu, myślałem tylko o tym, 
by jak najprędzej usunąć się z kadru i pójść na tory 

a stamtąd miedzą do małego drewnianego domku, 
w którym od początku lat dziewięćdziesiątych 

brałem wszystko, czego nie mogłem obejrzeć 
w nieczynnym kinie wschodnioeuropejskim



fontanna 

ludzie rozpadają się jak taśmy Basińskiego, 
lecz tego po nich nie widać, ponieważ umykają miejscom, 
a miejsca są zawsze w ryzach czasu. 

Świadczą o tym butwiejące dachówki. 
Gdyby tak latami przesiadywać na dachach garaży, 
w końcu odpadłyby nam głowy, 

a tak, jedynie zgniłozielony ślad na dżinsach w miejscu kolana, 
pamiątka po upadku albo wspomnienie wieczoru w fontannie 
przy moście Świętokrzyskim, z której wyszedłem suchy, 

co byłoby niemożliwe, gdybyśmy zapuścili się na łęg 
w marcu lub kwietniu w połowie lat dziewięćdziesiątych, o świcie, 
kiedy rosa nasączała trawę i podnosiła z ziemi gęstą mgłę. 

Czasy letnich kąpielisk przeminęły. 
Pielgrzymki dzieci i matek z ręcznikami sunące w tę i z powrotem 
po dnie wysychającego koryta Bugu – odeszły. 

Parasole, opalacze, spreparowane plaże, pontony, 
wyparowały. Woda pożarła łagodne zejścia i zniknęła po cichu, 
jak ścierany z taśmy z każdym kolejnym obrotem dźwięk. 

Oprócz tamtego jednego letniego popołudnia, 
kiedy w wodzie zobaczyłem martwego kota i sznurek 
wnętrzności, który za sobą ciągnął. 

Suszyłem się wtedy na kamieniach, 
nurt przepchnął rozdarte ciałko przez przesmyk 
pod moimi stopami i poniósł dalej. 

Od tamtej pory nigdy więcej nie wszedłem do Bugu, 
a ty już nigdy nie zaprowadzisz mnie 
do źródła tej ciszy 













Rafał Skonieczny (ur. 1983) – sześć książek z wierszami, kilka płyt z muzyką i garść opowiadań na liczniku. Przebywa nad polskim morzem. 
bottom of page