top of page

Przemysław Wechterowicz – trzy wiersze

     


Tak oto

bóstwem okazała się poręczna żółta kaczuszka. Chlip w makijaż,
wielokrotny. Mój przesłodki ex-narzeczony był podobny 
chihuahua w pulowerze. Te same funkcje życiowe. Te same
parametry. To samo argentyńskie tango pod skórką.


Jak dobrze

od-kor-ko-wać wannę i odłożyć na bok perukę. Tors
wypięłam domyślnie, prawoskrętnie i z pierwiastkiem 
kokieterii. Śmiało: fikołek w tył, fikołek w przód. W bok. 
Fikołek za każdą ptaszynę, co się teraz lęgnie. 


Na dwie

trzy godziny pod pierzynę i od razu: karykaturalna dłoń
pana na pośladku pani. Pani, obracająca wdzięczne kro-
kiety. W oczach krokietów filuterny pancernik zjeżdża 
po trzonku od mopa do salaterki. Tak. Nie.

















Przemysław Wechterowicz – pisarz.

Comments


bottom of page