Ciało M. nie nosiło śladów użytkowania. Było puste. Bez skrawków i innych strzępów. Można było je oddać na reklamację. Nikt jednak nie przyjmował zwrotów. Czas coś z tym zrobić. Szanowny Panie zwracam się z uprzejmą prośbą o ponowne rozpatrzenie mojej prośby. Niech no pan tylko spojrzy, pomarszczone serce, skruszała wątroba. Brak. Nadmiarowy brak. Nikt nie odbiera. Nie odczytuje. Odczytał, nie odpisał. No tak, umył ręce w gorącej wodzie. Odszedł.
***
Trzymaj rękę na pulsie – powtarza siostrę. Muszę ci zmierzyć ciśnienie. Coś blada jesteś. Jadłaś coś dzisiaj? Siadaj. Ale spokojnie, nie denerwuj się tak. Ostatnio nikniesz w oczach. Ściany się kurczą. Siostra odchodzi. Chodź na obiad, no już, bo będziesz jadła zimny. Ale przestrzeni już nie ma. M. utknęła. Ma oczy szeroko otwarte. Zamyka je. Otwiera. Zamydla.
***
M. przyszywa sobie oczy. Siostra podaje igłę i nitkę. Zdarłaś sobie tęczówkę. Wysuszyłaś powiekę. Daj, ja to zrobię. Pewnie boli. Nie bój się, do śmierci się zagoi. Zawiązuje pętlę. I voilà, już gotowe. Ściany nadal się kurczą. Nikną. Maleją. Chyba łamią się ich kości. Ktoś puka do drzwi.
***
Szanowna Pani M. niestety nie przyjmujemy ciał do reklamacji. W razie kontaktu prosimy o... M. nie kończy. Po chwili zdziera z siebie skórę. Wychodzi z niej. Pozostawia na wieszaku. Skóra jest szorstka. Chropowata. Jej ciało zaś lepi się kurzem. tłuszczem. Dookoła brzęczą muchy. Siadają na kobiecie. M. nie przejmuje się tym. Na języku niesie śmierć.
***
Pacjentka M. straciła przytomność w mieszkaniu. Siostra wezwała pomoc. Odwodniona. Niski poziom hemoglobiny. Należy zszyć jej dziurawe ramiona. Mam nadzieję, że nikt z was nie cierpi na trypofobię. No już do roboty. Pani ma piękne organy. No może jedynie biodra obdrapane. Ciągnijcie ją za język. Mocno. Podobno poparzyła sobie głos. Musicie to sprawdzić. Potem Wpiszcie dane w komputer. Podana fraza nie istnieje. Proszę pani co zrobić. Nie znaleziono. Czyli umrze. Lekko przyszła, lekko odejdzie. Pacjentka przerośnięta śmiercią. Odsypia właśnie rozkład. Przykłada ucho do ciała i wlecze za sobą żałobę. Aż po grób bo umrzeć to znaczy. Nic nie znaczy. Pacjentka M. wstała. Straciła przytomność po raz kolejny. Przepraszam, ale tej pani zsiwiały jelita. Na sznurze zawisła jej skóra. Przeszyło ją ciało. Podobno zdarła z siebie życie. Umarła M. niech umrze N.
Natalia Grudzień – studentka filologii polskiej w Poznaniu. Prowadzi radiowe audycje o literaturze. Jest też reporterką. Gra na gitarze, słucham Pink Floyd i Fleetwood Mac. Gdyby mogła wskrzesić jednego poetę – bez wahania wybrałaby Wojaczka.