Michał Piechutowski – sześć wierszy
- Mirek Drabczyk
- 31 paź
- 2 minut(y) czytania
zasrani buntownicy
zmieniają się tylko ubrania
buty fryzury muzyka
i nazwy narkotyków
wszystko inne jest niezmienne:
alergia na edukację
zagrożenie chorobami
przenoszonymi drogą płciową
i kultywowanie poczucia wyjątkowości
w stadzie takich samych imbecyli
hippie punk rave grunge emo mod
– kolorowe etykiety
zasłaniające wewnętrzną pustkę
strach przed dorosłością
i brak poczucia odpowiedzialności
w dupie mam taki nonkonformizm
można przegapić prawdziwe życie
skóra miasta
miejsce bytowania
symbiotyków i pasożytów
partyjnych i bezpartyjnych
wierzących i niewierzących
dam i kurew
policjantów i złodziei
i form pośrednich
codziennie brodzą
w złuszczonym naskórku
pośród petów
drobin czekolady w plastiku
pożółkłych strzępów
najświeższych wiadomości
i nieaktualnych numerów
do call girls
nie bój się
nie musisz
agresja słowna
to tylko konwencja
z jej pomocą
rozprawiam się nie z tobą
a z tym wszystkim
co niepotrzebnie mnie obciąża
w związku z tobą
i po związku z tobą
zaciśniętymi w pięści dłońmi
ocieram oczy z powidoków
szczypią wtedy jeszcze bardziej
z warg zlizuję sól szukając na nich
ostatnich niezwietrzałych drobin
twojego smaku
żeby to jeszcze był zwykły kryzys
pana w średnim wieku co się nie może
pogodzić ze starzeniem
ale ja się uparcie wlokę za tobą
od pierwszych dni gdy wtedy
bo zarzuciłaś na mnie jakiś arkan
o nieskończonym okresie
zdatności do użytku
i anormalnej wytrzymałości
oddalając się coraz bardziej
niby go popuszczasz i luzujesz
co z tego skoro pętla
wrosła mi w szyję
młodość
najgłupszy okres życia
najgorszy czas na wybory
skazujące na dożywocie
jędrnością skóry pawimi ogonami
dżinsami od levisa i martensami
oszukujemy i dajemy się oszukać
że nas nie dotknie artretyzm
łysienie otyłość i osteoporoza
oraz niezgodność charakterów
Opisanie z natury
Znacie ten gatunek
Żarłacz gównozjad
W odróżnieniu od innych
Przedstawicieli rodziny
Bytuje na lądzie
Opanował w pełni żyworodność
Potrafi niepostrzeżenie
Wmieszać się w tłum ludzi
I wtedy zaczyna łowy
Nakłada na talerz więcej
Niż sam waży
Nie podaruje żadnej potrawie
Potem albo większość
Zostawia na stole albo pakuje
Do wcześniej przygotowanych
Plastikowych pojemników
Mimo zastrzeżenia w treści regulaminu
Widocznego na drzwiach jadalni
Nie kąsa ludzi
Choć znaczące spojrzenia
Odbiera jako wyzwanie
Wtedy potrafi być agresywny
Wydaje gniewne pomruki
Lub imituje ludzką mowę
Głównie wulgaryzmy
Ocean Zegrzyński
Fale tsunami podmywają zamki
Mury z łoskotem walą się do wody
Miały być symbolem siły i władzy
Ale porzucone przez budowniczych
Słabną z kolejnym zadanym ciosem
Nie będąc już w stanie trzymać gardy
A jutro rano przyjdą kolejni zdobywcy
Obejmą tę ziemię w posiadanie i postawią
Nowe warownie znowu zbyt blisko brzegu

