Z S3 na A4
z balkonu macha matka
na dworze znajomy sąsiad
z reklamówką dzwoniących butelek
woła pracodawca
łóżko tęskni za ciałem dziecka
klamka za odciskiem linii papilarnych
parkowe ławki
mówią cicho do widzenia
objazdowy teatr
rusza w trasę wokół ratusza
nie słuchamy jego piosenki
ani ja
kiedy skręcam w prawo na rozwidleniu
ani ty
zostawiłeś widok z okna
i nas włączających silnik
aby klimatyzacja schłodziła wnętrze
w lekarskim oświadczeniu tajemnica
w nocy z trzeciego na czwartego kwietnia
zatrzymanie akcji serca
Ostatnie spotkanie
przyjechaliśmy po matkę
by nas odwiedziła
ojciec miał zostać
złe samopoczucie
siedzieliśmy w samochodzie
przywitał się
pomachał wnukowi
rzucił wesoło ja bym pojechał
matka nie chciała
po latach pijaństwa
kiedy się uspokoił
wolała go mieć pod kontrolą
w określonym miejscu
jak lampkę która na środek biurka
rzuca coraz słabsze światło
przed telewizorem
zadowolony z kilku dni samotności
w połowie niewidoczny
wysepka w deszczu
która grozi wypadkiem
Staruszkowie
kiedy przychodzimy
oni już są
parami
z przodu pośrodku i z tyłu
samotni
dzieci wyjechały
w piętrowym domu
dzielą czas
między ogród
telewizor
wnuki raz na trzy tygodnie
w ławce pół godziny przed mszą
zbudzeni nad ranem
przez pustkę
dzień
okrąg wypełniony kolorem
białe plamy
rosną
zlewają się
wreszcie dotykają krawędzi
przed lustrem
przy goleniu
Basia idziemy
najwyżej poczekamy
Pięćsettysięczne miasto niedziela centrum
chłopak który strzałem w głowę
zabija narzeczonego swojej byłej dziewczyny
a potem zabija siebie
pokonuje nieznaną trasę
za pomocą internetowej aplikacji
znajduje kawiarnię
tramwaj
autobus
spacer
a może nawet
cześć do kolegi
albo zejście z drogi
kobiecie w ciąży
podziękowanie
uśmiech
na miejscu strzał
krzyk
krew na rękach i ziemi
strzał po raz drugi
i wreszcie
strzał samobójczy
samochód zwalnia
odjeżdża
przechodzień złożył podanie
o przyjęcie do liceum dla dorosłych
wychodzi zza rogu kamienicy
Pięćsettysięczne miasto piątek obrzeża
chłopak który strzałem w głowę
zabija narzeczonego swojej byłej dziewczyny
a potem zabija siebie
miał matkę
nie został nikt
brat
ale brat to za mało
kiedy umiera syn
siedemdziesięcioletnia emerytka
jesienny wieczór
puste mieszkanie
wspomnienia
zdjęcia i książki
brak nadziei
za późno by budować
spotkania z koleżankami przełożone
biura podróży nie zwracają opłat
za odwołane wycieczki
co z życiem
życia nie ma
kotka leniwie liże łapy
chyba ma nowotwór
sprawa przycicha
reporterzy badają zaniedbania w ratuszu
matka wychodzi z domu
dziewczyna z trudem otwiera oczy
