kryształy siarki na Marsie
Kolejny raz należałoby rozróżnić / duszna atmosfera,
przecież wszystko, co kuliste i pomarańczowe,
nie jest od razu mandarynką, masz takie szczupłe palce,
a mnie i tak będą odsądzać od przyzwoitości.
Odgłos przelatującego nisko samolotu
kocur kaczka drzewo nic.
– Nic?
Nie.
Noc. Klakson stojącego pod oknem samochodu
i jeszcze coś. Sąsiadka, ta z Biedronki, wychyla się z okna,
zaciekawiona doniesieniami od Curiosity. Żółte kryształy
siarki na Marsie. I jedna spacja za dużo. Nie powinno ich tam być.
Musimy to starannie wyjaśnić.
w sprawie mojego prawa
Czekamy na burzę. I znowu dziwny niepokój.
Może to uciekający czas? Niby miło, a jednak
za dużo przyzwyczajeń. Zapisuję kolejne zdjęcia Grety Garbo.
Piesek jakiś ujada, przeraźliwie. Po co to wszystko?
Tymczasem grzmi. Niech w końcu przyjdzie znowu,
otworzę na przestrzał okna i będę myślał i wspominał. Sygnał syreny w tle.
Czarne chmury. Piszę wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich
w sprawie ograniczania mojego prawa do dobrego samopoczucia.
Nie wiem, pewnie żeby jakoś to wszystko ciągnąć.
Podbite oko tłumaczył uderzeniem drzwiami.
dwie marki dwadzieścia
Nie ma tu żadnych ławek ja ty sprzedawca szparagów na Potsdamer Platz
marka osiemdziesiąt dwie a największe po dwie dwadzieścia kobiety i mężczyźni
w kapeluszach jestem pewien zaraz podniosą się głosy / komu to przeszkadzało
tysiąc dziewięćset dwudziesty Brecht powiedziałby — osobliwość
ten sam Willy Römer w chwilach wolnych od służby przemierza z aparatem
ulice Warszawy cztery lata wcześniej / później znowu w mundurze
dla Ostdeutscher Observer gazety NSDAP w Poznaniu / po wojnie Berlin
bez sukcesu / komu to przeszkadzało sto dwadzieścia tysięcy wspomnień
katarynki / bawiące się dzieci / ruch drogowy / bezdomni muzycy / my?
zabawa i wspólna praca
Lubimy patrzeć / etap tworzenia / jak w końcu się wyłania,
finisz transferu dużego pliku, zmyty kilkudziesięcioletni brud
odsłania napisy reklamowe żółtego volkswagena barnfinda,
jednak nieco niepokoi wsobność środowiska wcale nienaturalnego.
— Masz na myśli znajome twarze?
Tak, to już poszło zdecydowanie za daleko,
słońce obnosi się z tą swoją dominantą coraz bezczelniej.
kapodaster
nowe kółka do fotela / miękkie
kupiłem żeby nie rysowały podłogi / znaczy
parkietu / chciałem być dokładny / tylko
czy to wszystko się uda / stare znaczyły
teren / czego na razie nie umiem / oczywiście
przewidzieć / bo jak / ale można przypuszczać /
ten model mógłby się nazywać kapodaster /chyba
kapodaster na ryja
