Mariusz Ropczyński – pięć wierszy
- Mirek Drabczyk
- 24 paź 2023
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 28 paź 2023
Ziele
Budynek starej nastawni, w ruinie
od ponad ćwierć wieku,
od dawna owiany był tajemnicą
(miało w nim dojść do morderstwa).
Dziś mało kto tędy przechodzi,
wszędzie pleni się ziele.
Na Boga, cóż więc tu robię
w niedzielne południe?
Raz w życiu
Pobiłem się jeden jedyny raz w życiu:
poszło o występ na akademii, rolę Feriego Acza
(Nemeczek zupełnie nie wchodził w rachubę).
Już wtedy ta męska chęć przewodzenia?
Znój
Słońce nad lasem już nie oślepia.
Wsłuchuję się w słowa sąsiada:
w nocy ktoś poprzewracał mu ule,
przetrzebił całą hodowlę.
Przykro mi teraz patrzeć jak płacze;
oddał jej w końcu sporą część życia.
Podniesie się z tego szybciej, niż myślę.
Z okładki książki z wierszami
Nagich ludzi uchwycił
ktoś w biegu. Ileż się naraz
rodzi skojarzeń!
Wyłączyli latarnie
Wyłączyli na noc latarnie.
Wojna w ten sposób
dotarła też tutaj.
Skręcam więc
trochę na pamięć,
znosi mnie na pobocze
(duszę mam na ramieniu).
Gdyby się trafił
nagle przechodzień,
byłoby przecież
za późno. Za późno.
Całość
Film kończy się happy endem. Zbieram
puste naczynia, czytam raz jeszcze wiadomość:
nie chce, by mówić do niej zdrobniale,
zżyma się na tę poufałość. Zły biorę
to wszystko na siebie: upór, strach, szorstką
czułość. Przyjąć bym mógł znacznie więcej.
Spytaj mnie, proszę, o serce.
