Deszcz jest nieuleczalny. Wlewa się we wszystkie kategorie. Popijam wojnę kawą. Niebieskie fale rozbijają się o żółte wodorosty. Idę wyrzucić śmieci.To oni wycinają drzewa. Skroluję te dni na wyciszonym popłochu. Czerwone drzwi mają czarne paski i otwierają się na zielony kod.A co jeśli składam się z ognia. Nawet włosy. Raz w roku sprzątam plaże.
Wściekaj się na deszcz. Jedz na zapas.
***
zaciek na ścianie powiększa sięzardzewiałą szpachelką wykopuję ziemiępo choince sprzed dwóch latwtedy życie niosło nas na falidziś zgubiłam się w Kathmandutysiące pomidorów na ulicyzamiast dalszego ciągu opowiadania
***
Nie wiedziałam, że do światła jest tylko kilka sekund w górę
Co innego dziewczyna w żółtej sukience na ramiączka.
Turkusowy tulipan wytatuowany na piersi Kadyksu.
Elliot Smith też jest w okolicy. Uderza opuszkami palców w chmury.
Turbulencje na śniadym nadgarstku powoli wyciszają się.
***
wycieram mokrą filiżankę ścierką w kratę.
morze odkleja od serca
dom to kredens, na którym stoją świeczniki z dwoma miastami
deszcz rozświetla fale w tych samych trampkach.
pulsujące happy christmas.
Małgosia Kozłowska-Doczyk – dziennikarka z zamiłowania, poetka i blogerka (bluetram.net). Mieszka w Galway w Irlandii wśród ludzi z różnych kultur. W sercu zawsze ma Wrocław. Pisze mini reportaże, akcentuje detale z codzienności, z innych kultur, ścieżki, które inspirują do zmiany społecznej. Autorka tomu Szkice z wędrowania. Pracuje nad kolejną książką poetycką, opowiadaniem o dziewczynie z Nepalu oraz nad publikacją o kobietach, które robią coś z pasją.