Konflikt wewnętrzny
Deszcz jest nieuleczalny. Wlewa się we wszystkie kategorie. Popijam wojnę kawą. Niebieskie fale rozbijają się o żółte wodorosty. Idę wyrzucić śmieci. To oni wycinają drzewa. Skroluję te dni na wyciszonym popłochu. Czerwone drzwi mają czarne paski i otwierają się na zielony kod. A co jeśli składam się z ognia. Nawet włosy. Raz w roku sprzątam plaże.
Wściekaj się na deszcz. Jedz na zapas.
***
zaciek na ścianie powiększa się zardzewiałą szpachelką wykopuję ziemię po choince sprzed dwóch lat wtedy życie niosło nas na fali dziś zgubiłam się w Kathmandu tysiące pomidorów na ulicy zamiast dalszego ciągu opowiadania
***
Nie wiedziałam, że do światła jest tylko kilka sekund w górę
Co innego dziewczyna w żółtej sukience na ramiączka.
Turkusowy tulipan wytatuowany na piersi Kadyksu.
Elliot Smith też jest w okolicy. Uderza opuszkami palców w chmury.
Turbulencje na śniadym nadgarstku powoli wyciszają się.
***
wycieram mokrą filiżankę ścierką w kratę.
morze odkleja od serca
dom to kredens, na którym stoją świeczniki z dwoma miastami
deszcz rozświetla fale w tych samych trampkach.
pulsujące happy christmas.
