Katarzyna Zając – trzy wiersze
- Mirek Drabczyk
- 29 maj
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 31 maj
Wędrowcy
Ta opowieść zaczyna się na brzegu rzeki,
gdzie paliliśmy ogniska i pływaliśmy każdego lata.
Na srebrzystej wodzie żeglują cienie papierowych
statków i podartych żagli. Prądy i fale porwały nas
w przeciwne strony. W poświacie błyszczy
zjeżona sierść i kły. Noc jest skrzydłem ptaka –
płomykówka śpiewa pieśń o samotnym wilku
i rannej od strzału wilczycy.
Byliśmy nierozłączni – rzeka przechowuje
w pamięci obraz złączonych ciał, na piasku zostały
wspólne ślady. Niezauważalnie zaczęliśmy się oddalać.
Kto pierwszy wyprawił się do obcego lasu, zmylił tropy
i zatarł ślady? Aż przyszedł czas warczenia, ostrych
jak brzytwa pazurów i kłów zatopionych w gardle.
Patrzysz w oczy. Znowu jesteśmy
oddechem przy oddechu, skórą przy skórze,
kroplą krwi przy kropli krwi, kiedy jęzor dotyka rany.
Przez wiele nocy czuwasz, ogrzewając rozpalone
gorączką ciało. Ścielisz posłanie z mchów i gałązek.
Polujesz i karmisz. Księżyc rośnie w siłę,
gdy nastaje Wilcza Pełnia. Noc jest skrzydłem ptaka –
płomykówka śpiewa pieśń o przeznaczeniu,
o cieniach idących razem wzdłuż rzeki.
Kraina dzieciństwa
Wszystko przeminie – śpiewają srebrzyste wody.
Wycięto grądy i trzy siostry-brzozy. Odleciały ptaki.
Przy drodze porzucona wylinka. Przechodniu,
zniknęły jaszczurki, które kryły się przy murze.
W oknach obce firanki i światła.
Ktoś inny chodzi po drewnianej podłodze.
Zapisuje nowe historie – przez śmiech i łzy.
Nie ma listwy, na której zaznaczano, ile urosłam.
Rozlewam się – rzeka we mnie nie ma początku
i końca. Łzy oczyszczają, śmiech uzdrawia.
Czy byliśmy szczęśliwi? Unosimy się na obłoku –
złotej łasze. Jest lipiec, mamy opalone ciała.
Młody ojciec uczy mnie pływać, matka śmieje się
i zanurza w wodzie. Leżymy na kocu, jemy łazanki.
Nagle zrywa się wiatr, ciemnieją chmury.
Wszystko przeminie – śpiewają srebrzyste wody:
czapla biała, rybołów, cyranka, troć wędrowna,
jazgarz, traszka grzebieniasta, rak rzeczny,
perłoródka, łątka zielona, paź żeglarz, niepylak
apollo, wilk szary i koszatka leśna.
My przeminiemy – nie zostaną kręgi na wodzie.
Rajski ogród. Pierwszy grzech
Dziewczynko, wezwie cię śpiew kukułki.
Zbiegniesz ze schodów w poniemieckim domu.
Na podwórzu przywita gdakanie kurnika
i miękkość króliczych futer. Zatrzymasz się
na granicy – w cieniu lasu przed kładką.
Woda kusi. Wejdziesz na spróchniałe deski.
Uważaj na wąskie przejścia. Będziesz wracać,
poszczękując zębami. Nad ogrodem chmury,
mrok okryje dom, wiatr rozwiąże kokardy.
Krople krwi i czarne pióra zaprowadzą cię
do kuchni. Łuski spadną z oczu – na stole
zakrwawiony nóż, na fartuchu babki plamy,
w garnku ciało. Będziesz szukać czarnopiórej,
która była najpiękniejsza, wybrana z wielu.
Będziesz płakać, aż usłyszysz prawdę.
Już wiesz, czym jest mięso – to ciało, pióra
i futro. Wilgotne chrapy i miękki pysk.
Już wiesz, że ręce babki opatrują kolana.
Zręcznie ucinają głowy ptakom, patroszą
i wyrywają bijące serca.
Nie zjesz rosołu. Mięso – będziesz smakować
to słowo na języku: aż podrapie pazurami,
udziobie do krwi.
