Jaime Sabines – pięć wierszyU ciebie to, czego poszukujęU ciebie to, czego poszukuję, czego pragnę, co kocham,u ciebie to.Pięść serca mego bije, woła.Dziękuję opowieściom,wyrażam wdzięczność matce twojej, ojcu twemu,i śmierci, która cię jeszcze nie dostrzegła.Dziękuję powietrzu.Jesteś smukła jak gałązka,delikatna niczym linia twego ciała. Nigdy nie kochałem szczupłej kobiety,ale ty potrafiłaś sprawić, że moje dłonie zakochały się w tobie,związałaś moje pragnienie,pochwyciłaś me oczy jak dwie ryby.Dlatego tkwię pod twymi drzwiami, wyczekując.Imię twojePróbuję napisać w ciemności imię twoje.Próbuję napisać, że cię kocham.Po ciemku próbuję to wszystko.Nie chcę, by ktokolwiek się dowiedział,by patrzył na mnie o trzeciej nad ranem,jak błądzę po pokoju tam i sam,szalony, pełen ciebie, zakochany.Oświecony, oślepiony, pełen ciebie, wylewasz się ze mnie.Wypowiadam imię twoje z całą nocy ciszą,wykrzykuje moje spętane serce. Powtarzam imię twoje, mówię je znów,powtarzam niestrudzeniei jestem pewien, że w końcu nadejdzie świt.Rozbierasz się, jakbyś sama byłaRozbierasz się, jakbyś sama byłai odkrywasz nagle, że jednak jesteś ze mną. Jakże cię kocham wtedy między pościelą a chłodem!Zaczynasz mnie uwodzić jak nieznajomego,a ja kurtuazją chłodną cię obdarzam.Myślę, że jestem twoim mężemi że mnie zdradzasz ze mną samym.Ach, jakże się wtedy kochamy pośród śmiechu,że sami, sam na sam w miłości zakazanej!(Potem, już po, to ciebie się obawiami czuję dreszcz).Teraz rozumiem, że mi cię brakTeraz rozumiem, że mi cię braki że cię poszukuję pośród ludzi, w zgiełku,lecz wszystko na nic. Kiedy jestem samjestem coraz bardziej samwszędzie sam, przez ciebie i przez siebie.Nic tylko czekam.Cały dzień czekam, aż nie przyjdziesz. Aż sen mnie zmorzy,a ciebie nie ma i nie przyszłaś. I zasypiami okropnie zmęczonyzapytaniem.Kocham, każdego dnia.Tutaj przy mnie, razem ze mną, brak mi cię.Możesz zacząć to czytaća jak już tu dotrzesz, zacząć od nowa. Zamknij słowa niczym koło,krąg, puść je w ruch, spal je. Krążą wokół mnie jak muchy,w gardle jak muchy w słoiku. Jestem ruiną.Ruiną do szpiku kości,wszystko jest ciężarem.Kiedy będziesz miał ochotę umrzećKiedy będziesz miał ochotę umrzećpod poduszkę złóż głowęi przelicz cztery tysiące owiec.Dwa dni bez jedzenia — wytrzymasz,i zobaczysz, ile piękna w życiu:mięso, fasola, chleb.Zostań bez kobiety — zobaczysz.Kiedy będziesz miał ochotę umrzeć,nie rób tyle hałasu: po prostu umrzyj i tyle.z hiszpańskiego przełożył Adrian KrysiakJaime Sabines (1926–1999) uznawany jest za jednego z najważniejszych poetów meksykańskich XX wieku.
U ciebie to, czego poszukujęU ciebie to, czego poszukuję, czego pragnę, co kocham,u ciebie to.Pięść serca mego bije, woła.Dziękuję opowieściom,wyrażam wdzięczność matce twojej, ojcu twemu,i śmierci, która cię jeszcze nie dostrzegła.Dziękuję powietrzu.Jesteś smukła jak gałązka,delikatna niczym linia twego ciała. Nigdy nie kochałem szczupłej kobiety,ale ty potrafiłaś sprawić, że moje dłonie zakochały się w tobie,związałaś moje pragnienie,pochwyciłaś me oczy jak dwie ryby.Dlatego tkwię pod twymi drzwiami, wyczekując.Imię twojePróbuję napisać w ciemności imię twoje.Próbuję napisać, że cię kocham.Po ciemku próbuję to wszystko.Nie chcę, by ktokolwiek się dowiedział,by patrzył na mnie o trzeciej nad ranem,jak błądzę po pokoju tam i sam,szalony, pełen ciebie, zakochany.Oświecony, oślepiony, pełen ciebie, wylewasz się ze mnie.Wypowiadam imię twoje z całą nocy ciszą,wykrzykuje moje spętane serce. Powtarzam imię twoje, mówię je znów,powtarzam niestrudzeniei jestem pewien, że w końcu nadejdzie świt.Rozbierasz się, jakbyś sama byłaRozbierasz się, jakbyś sama byłai odkrywasz nagle, że jednak jesteś ze mną. Jakże cię kocham wtedy między pościelą a chłodem!Zaczynasz mnie uwodzić jak nieznajomego,a ja kurtuazją chłodną cię obdarzam.Myślę, że jestem twoim mężemi że mnie zdradzasz ze mną samym.Ach, jakże się wtedy kochamy pośród śmiechu,że sami, sam na sam w miłości zakazanej!(Potem, już po, to ciebie się obawiami czuję dreszcz).Teraz rozumiem, że mi cię brakTeraz rozumiem, że mi cię braki że cię poszukuję pośród ludzi, w zgiełku,lecz wszystko na nic. Kiedy jestem samjestem coraz bardziej samwszędzie sam, przez ciebie i przez siebie.Nic tylko czekam.Cały dzień czekam, aż nie przyjdziesz. Aż sen mnie zmorzy,a ciebie nie ma i nie przyszłaś. I zasypiami okropnie zmęczonyzapytaniem.Kocham, każdego dnia.Tutaj przy mnie, razem ze mną, brak mi cię.Możesz zacząć to czytaća jak już tu dotrzesz, zacząć od nowa. Zamknij słowa niczym koło,krąg, puść je w ruch, spal je. Krążą wokół mnie jak muchy,w gardle jak muchy w słoiku. Jestem ruiną.Ruiną do szpiku kości,wszystko jest ciężarem.Kiedy będziesz miał ochotę umrzećKiedy będziesz miał ochotę umrzećpod poduszkę złóż głowęi przelicz cztery tysiące owiec.Dwa dni bez jedzenia — wytrzymasz,i zobaczysz, ile piękna w życiu:mięso, fasola, chleb.Zostań bez kobiety — zobaczysz.Kiedy będziesz miał ochotę umrzeć,nie rób tyle hałasu: po prostu umrzyj i tyle.z hiszpańskiego przełożył Adrian KrysiakJaime Sabines (1926–1999) uznawany jest za jednego z najważniejszych poetów meksykańskich XX wieku.