top of page

Gosia Żygadło – cztery wiersze

  • Mirek Drabczyk
  • 28 mar
  • 1 minut(y) czytania


umiera

ale to nie koniec dla leżącej krzyżem
na której ramionach niebo 
już prawie się nie trzyma
pęka most i odsłania 
skrawek rozdartej ziemi
bierzesz na własność dla dłoni
a siły wzejścia i zapadania 
stają się jedną o wartości 
która nie ma znaczenia
chce tylko być naga i zaczynać


cicho

leżymy tak oboje prawie zmarli na skórzanych tratwach ciał
ale wciąż szukamy na ich brzegach morza
nie ma słów tak miękkich jak woda
żeby można było nabrać ich w dłonie
i nieść do ust nie roniąc ani kropli


uzmysłowienie

czy staliśmy się dla siebie wiadomi ze wszystkimi tego konsekwencjami
u drzwi zmysłów zostawiając słowa
nie wiemy

ale nie mówimy


już jest

najniecierpliwsze doczekanie
słyszę jak stawia stopę na mojej ziemi
drgnęły płyty tektoniczne topnieją lodowce
podnosi się poziom wód
wiem że już płynie
i coraz większe ocieplenie klimatu
że freon nie nadąża z chłodzeniem
wypala dziurę w stratosferze

zaraz wskoczymy





Gosia Żygadło – inżynier, budowlaniec samozwaniec i psychopatopoetka codzienna w jednym. Uprawia styl romantyczno-katastroficzny z wiecznie źle ulokowanym optymizmem. Publikowała swoją prozę i wiersze w piśmie literackim „Epea” (Książnica Podlaska) oraz w Pocztówkach Literackich „Odry”. Aktualna wicemistrzyni Wrocławia w slamie poetyckim. Podróżniczka, powsinoga. Czyta gazety. Robi kolaże.  



     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page