Nigdy nie zostawiłem za sobą mowy, którą dwa dziedzińce Liceo Alemán
narzuciły mi, niby podczas musztry,
przeżuwając w niej pył niemożliwej tułaczki
Inne języki napawają mnie świętą odrazą:
strachem przed utratą wraz z ojczystym językiem
całej rzeczywistości. Nigdy niczego za sobą nie zostawiłem.
Nieomal przekraczam barierę
Nieomal przekraczam barierę
lustra, by ujrzeć
to, czego ujrzeć nie sposób:
świat, jaki byłby
gdyby to rzeczywistość odbijała,
a nie na odwrót, lustro
wypełnione, w końcu, swoją nicością.
Nieczas
Nasz entuzjazm podsycał te dni biegnące
pośród mnogości dni jednakich.
Nasza słabość pokładała w nich
naszą ostatnią nadzieję.
Zatapialiśmy się w myślach, a czas, ponoć bezcenny,
roztrwonił się nam nieubłaganie
i takie są, no cóż, nadchodzące lata.
Zamierzaliśmy właśnie znaleźć rozwiązanie wszystkiego.
Mieliśmy przed sobą całe życie.
Najlepiej było się nie spieszyć.
Epilog
Żyjemy wszyscy w ciemności, oddzieleni
łatwo przekraczalnymi murami pełnymi fałszywych drzwi;
obracaną w dłoni monetą na drobne wydatki
na przyjaźń lub miłość nasze rozmowy
wobec tego co niewyczerpalne nie potrafią go dotknąć
kiedy już trzeba je rozpocząć na nowo, obrać
inną drogę, by dotrzeć do tego samego celu.
Trzeba się przyzwyczaić, by umieć
żyć dniem dzisiejszym, każdy na swój sposób,
jak w najlepszym z możliwych światów.
Świadczą o tym nasze sny: jesteśmy podzieleni.
Możemy współczuć sobie wzajemnie,
i to więcej niż dość: to wszystko i trudno
zbliżyć naszą historię do historii innych
pozbywając się nadmiaru nas samych,
odwrócić uwagę od tego co niemożliwe i skierować ją na to
co wspólne,
i nie nalegać, nie nalegać zbytnio:
opowiadać historię, wywiązywać się ze swej roli
gdzieś między błaznem a kaznodzieją.
z hiszpańskiego przełożył Adrian Krysiak
Enrique Lihn Carrasco (1929–1988) – chilijski poeta, prozaik, eseista i krytyk literacki, animator życia literackiego i kulturalnego Santiago. Do inspiracji jego twórczością przyznawali się m. in. Roberto Bolaño i Alejandro Zambra.