top of page

Dominik Żyburtowicz – wiersze


Przeganiać czarną mgłę

Dla Marii Dędys-Zasadzińskiej

Mary Lou, terapeutko, kuratorko sądowa. Resocjalizatorko arabskich koni w bramach i pod mostami. Widziałem jak niesiesz im wagę i miecz, jak usypiają w twoich włosach. Jedni na dłużej, inni na krócej, rzadko którzy na zawsze.

Poniedziałek, godzina 07:05. Z nocnego deszczu zostają milczące armie pod oknem. Patrzysz. Myślisz. Nasłuchujesz. Czy martwisz się o dzieci, które wołają w duchu do boga, gdy wraca pijany ojciec? Czas. Już czas. Wkładasz do plecaka butelkę lśniącej wody, pomarańczę i – równo ze słońcem – w delegacje.

Chmury – wróżba z niebieskich kart. O czym mówi wróżba z niebieskich kart? Zapisujesz w protokole. Zawsze czujna. Zawsze uważna. Ci, którzy dalej stosują przemoc, idą do więzień albo na przymusowe leczenie. Posiniaczone żony mają chwilę wytchnienia a rozedrgane dzieci uczą się rozpoznawać kwiaty.

Urodziłam się bardzo stara, jakbym na widok światła przyjęła w siebie osiemdziesiąt albo więcej lat, jakby usiadły mi na płucach jakieś inne, ciężkie życia. Tak wiele chorób. Najpierw świnka, potem ospa, toksoplazmoza i zapalenie płuc. Gdy przyszła choroba mięśnia sercowego myślałam, że to już koniec. Czarna kropka na sercu przemieszczała się po włóknach niczym po szpitalnej sali.

Pewnego dnia, miałam 13 lat, spadłam z roweru i długo nie mogłam wstać. Lekarze twierdzili, że reumatoidalne zapalenie stawów to wyrok na całe życie. Nie wierzyłam, wierzyć nie chciałam. Udałam się do szamanów nieba i ziemi – wchłaniałam, wchłaniałam. I proszę. Oto stoję przed tobą zupełnie zdrowa. Jakbym w dzieciństwie przeżyła swoją starość.

Chcę to dobrze wykorzystać. Chcę pomagać. Robię, co potrafię najlepiej: przeganiam czarną mgłę z oczu moich podopiecznych. Oto mój karmiczny cel, moje poświęcenie. Przeganiać czarną mgłę.


Przyjaciel rodziny

matka dwóch niepełnosprawnych synów
od lat w związku z bardzo agresywnym alkoholikiem
nie chce w domu policji ani urzędników

Igor nie jest człowiek zły
bije tylko gdy pijany
wtedy kompletnie traci rozum
potem nie pamięta nic a nic
lepiej żeby z tych urzędasów
nie zaglądał do domu nikt
zazwyczaj gdy wchodzą
tacy
i patrzą
– zabierają dzieci
które później bardzo ciężko odzyskać

męczennico Katarzyno uderzana w dzień
męczennico Katarzyno uderzana w noc
przez ile ciosów musi przejść biały ptak?
ile rzek czerwonych ściec musi w zlew?

gdy zaczął maltretować dzieci
przemogła się i zadzwoniła do Andrzeja
starego przyjaciela rodziny

dziś rąbnął czymś Pawła
i długo dusił Tomka
uciekliśmy
czekam z chłopcami pod wiaduktem
przyjedź

wtedy Andrzej pojechał do Igora i wybił mu zęby

co potem?

po heroizmie Andrzeja
zebrała siły poszła po pomoc
płakała ze szczęścia
nikt nie odebrał jej dzieci
jest wolna

tak mogłem pójść za to siedzieć – powiedział Andrzej
ale wiem że choć raz w życiu zrobiłem coś naprawdę uwalniającego
dla kogoś i dla siebie bo jak wiesz ja też jestem DDA


Uwalnianie

Życie bez alko jest możliwe,
życie bez alko jest niemożliwe.
Wiatr porusza huśtawkę
z niewidzialnym dzieckiem

do bicia – piisk, uderzenia – rykiem
uwalniać ze zmarzliny

w środku. Za miastem, w polu,
w głuchym samochodzie.

Drzyj, dziecko, rwij powietrze
jak chorągiew ~ morda

nie szklanka ~ morda
nie szklanka. Udławcie się,

patole, szkłem. Oto tłumione,
płonie nabite na pal niczym ciało

oprawcy. Aha, po tej autoterapii
nie zapomnij się objąć i porwać za granicę.


Śniła jej się krew

śniła jej się krew
nad ranem czuła
coś jest nie tak
dziecko jest martwe
powiedział ginekolog
gdy wracała wśród
mdlejących lamp
przypomniała sobie
w dalekim dzieciństwie
ten stary skurwysyn
jak zamierała jak
nie mogła oddychać


Pisklę

dzieciństwo i młodość
bez słowa kocham

czysty płacz
schowany w śmiechu

zapomniane imię dziecka w zaułku cmentarza

pisklę
zbyt słabe
dziobane

dawno temu
uczyło się latać
ale spadło

dziś
jak bumerang
33
nie pracuje
gdy idzie po chleb
przynosi też wino
a potem śpiewa:

koocham koocham cię życie!

i budzi się cała ulica


Zapałki

Zapach tragedii w żabce
od bezdomnego. Zapałki,
proszę – kładzie na ladzie 22 grosze.
Oczy chłopca za kasą iskrzą
z wściekłości. Ale po 80…
dobra, masz i idź – rzuca.

Stary człowiek i morze wychodzi.
Patyk. Spalony kuter. Myślę o służbach,
ośrodkach, opiece społecznej,
straży miejskiej. Czy nikt
jeszcze się nim nie zajął?
Mówię do sprzedawcy, co
ma nie więcej niż dziewiętnaście. Już,
już niedługo się nim zajmę – syczy
przez zęby. Nawet policja
dała mi przyzwolenie,
żeby go pić, przepraszam,
bić – poprawia, przewracając
nieświadomie małpki
z wódką i zapalniczki.

Ale tak, żeby nie widzieli.
Żeby nikt nie widział.
Do widzenia, Panu.


Jestem bankomatem

niesamowity talent do interesów
kasa spływa lekko wypływa lekko
od kiedy otworzył firmę IT w domu
wyciąga ponad 30.000 miesięcznie

pracując kompulsywnie przed laptopem
& kompulsywnie konsumując w dwa lata
sto sześćdziesiąt kilogramów przytyć ciało
alkoholowo-clonazepamowe dwadzieścia

cztery na dobę naprawdę wielki człowiek
przez którego setki dwusetki od kiedy odeszła
zabierając dziecko pije więcej i więcej zwykle
trzydzieści piw skrzynka wódki banknoty

gubi w klubach i taksówkach tyle kumpli
na wiosce nie ma nikt muszą być pomagać
w czynnościach domowych których sam
po prostu już nie jest w stanie wykonywać

więc przychodzą i doją przychodzą i piją
dawno temu stracił zabezpieczenia jestem
bankomatem mówi w duszę nie wierzę ludzie
to ciała a ja jestem ciałem bankomatowym


Nigdy go nie ma dopóki się nie wydarzy

zatrzymać samochód
patrzeć na rozszarpanych

obok zderzonych busów
ratować rozmawiać

z nastolatkiem przekłutym
drążkiem kierowniczym

w końcu karetka mgnienie
wzrok na ulicę na niego – zszedł

schodami wśród wietrznych
skał w głębiny i pamięć na długo

niczym ognisty krzew na górze
jest ludzkie ciało gdy płonie

albo jak żagiew w chórze
co drze półotwartą nieskończoność

z organów – dodał strażak –
najdłużej spalają się mózg i serce
Dominik Żyburtowicz (ur. w 1983 r.) – poeta. Wydał sześć tomów wierszy: Żaglowce (WBPiCAK, Poznań 2015), za który otrzymał główną nagrodę ZŁOTY ŚRODEK POEZJI (Kutno, 2016), Spaceboy (Mikołów 2017), Klucze uniwersalne (WBPiCAK, Poznań 2019), za który otrzymał nominację do nagrody literackiej JANTAR (Szczecin, 2021), Remedorium (Bukowno 2019), Przez sen i gwiazdę (Warszawa 2021), Terapia Jana Bukowskiego. 37 wierszy o trzeźwieniu (Wrocław 2022). Publikował m.in. w "Odrze", "Twórczości", "Kwartalniku Artystycznym", "Akcencie", "Frazie", "Tyglu Kultury", "Arteriach", "Wizjach", "Dwutygodniku", "Wyspie". Tłumaczony na język angielski, ukraiński, włoski. Mieszka w Kołobrzegu.








     Redakcja  Krzysztof Śliwka,  Mirosław Drabczyk
                        Ilustracje  Paweł Król 

  • Facebook
  • Instagram
bottom of page